Powinien także być zadowolony z tego, że ''istnieją męskie i żeńskie narządy płciowe... Dzięki temu żołnierz wie, gdzie ma iść i ile ma roboty.'' Ci, którzy przyjmą powyższe za obowiązującą normę, a do tego nie będą zgłębiać sensu wysłuchiwanych od dowódcy komend, mają szansę na zadomowienie się w wojsku, a kto wie, być może również na jakiś zawodowy sukces. I raz, i raz, i raz... Trening językowy zaczyna się już od pierwszych dni. ''Przetarcie szlaku'' następuje najczęściej w czasie ćwiczenia musztry... Przykłady? Proszę bardzo: ''Rączka sprzączka, w tył do oporu... Nie słyszę wymachu rąk!'' albo: ''trzymać krok poprzednika'', ''pół procenta sekundy za wolno ostatnia czwórka!'', ''noga do suwadła - i raz, i raz, i raz!'', by wreszcie na koniec usłyszeć ''i ostatnie okrążenie, żeby się wam w głowach nie zamąciło!''. Instruktorzy musztry nie mają łatwego życia. Bo jak tu taką zbieraninę ludzi, o różnych charakterach i przyzwyczajeniach z cywila, nauczyć utrzymywania właściwego tempa i długości kroku... Oczywiście można powiedzieć żołnierzom, że w przypadku np. kroku defiladowego: ''długość kroku, to 60 - 80 cm, tempo marszu zaś to 112 - 116 kroków na minutę.'' Kto by to spamiętał? Dlatego niektórzy instruktorzy uciekają się do bardziej obrazowych komend w rodzaju: ''zap...ć, ale szpagatami!''. Łatwe? To spróbujcie tego: ''prawym okiem patrz na prawo, a lewym - na kolegę na wprost''. Problem czasoprzestrzeni i elpeczem... Język wojskowy - na co zwracają uwagę sami żołnierze - charakteryzuje się również m.in. tym, że używane w nim słowa, w armii znaczą coś zupełnie innego, niż w cywilu. Do tego, jeżeli coś jest zbyt proste, to należy to wówczas trochę skomplikować. Zyskuje się dzięki temu większe możliwości interpretacyjne. Dzięki temu, kiedy kieruje się ludźmi, pozwala to mieć rację nawet wówczas, kiedy tej racji się nie ma. Dowódcy nie wypada więc nawet zakomunikować coś w prosty sposób - lepiej nie silić się na poprawność językową i powiedzieć np. tak: ''miejscowy tubylec'' lub ''pojedyncze drzewo w rzędzie drzew''. Niektóre wojskowe zwroty i ich interpretacje przeniknęły zresztą do języka cywilnego. Tak jest np. z tzw. czasoprzestrzenią. Tą tłumaczy się w wojsku np. konieczność kopania okopów ''stąd do... kolacji''. A pamiętacie stary skecz, którym bawił publiczność ''Kabaret Dudek'' - ten o zwisach męskich itd.? Czasy się zmieniły, ustrój również, ale ów skecz żyje sobie w najlepsze właśnie w armii. Bo np. co to jest: ''Pojemnik na odpadki biurowe z wkładką plastikową''? No tak, kosz na śmieci... To akurat było proste. Sami żołnierze również próbują swoich sił w ubarwianiu żołnierskiego słownictwa. Na hełm bowiem można powiedzieć np.: ''skupiacz myśli'', ale ładniejszymi określeniami są chyba: ''elpeczem, czyli lekka polowa czapka metalowa'', lub ''lekki przewiewny beret nierdzewny.'' Czym zaś może być... ''Przetyczka zatyczki karbowanej główki bolca języka sprężyny wyrzutnika''? Podobno wielu żołnierzy od lat szuka odpowiedzi na to pytanie... Rozkaz, to rozkaz... Chociaż życie w wojsku regulują stosy regulaminów, to jednak dla żołnierza najważniejsza jest opinia jego dowódcy. A ten, zwłaszcza bardziej doświadczony, potrafi czasem przekazać swoim młodszym kolegom sporo praktycznych rad. Na przykład: ''Żołnierz ma się czołgać, nie gniotąc za sobą trawy''. Trudne do realizacji, ale próbować trzeba... Na strzelnicy zaś lepiej: ''Nie drapać się lufą po głowie i nie kierować broni w stronę głównodowodzącego.'' W armii nie przepada się też oczywiście za tymi, którzy bez rozkazu sami ''występują przed szereg'' i próbują błysnąć swoją kreatywnością, jednak trzeba również pamiętać, że tzw. totalna olewka, także nie jest ceniona, bo: ''niepostawienie zadania, nie zwalnia z jego realizacji''. Śmiech, to zdrowie... Jeśli mielibyście ochotę poznać więcej takich językowych perełek, radzimy zaglądnąć na Niezależne Forum o Wojsku. Sugerujemy jednak, abyście tego nie robili bez odpowiedniego ''zapasu czasoprzestrzeni''... i wcześniejszego treningu przepony... Na koniec zaś jeszcze anegdotka, znaleziona właśnie na NFoW: Żołnierz coś przeskrobał. Na zbiórce brygady, kazano mu wystąpić na tyle, aby każdy mógł go zobaczyć. Najpierw musiał ''przyjąć odpowiednie rozgrzeszenie'' od dowódcy brygady... Dowódca pyta wreszcie przez mikrofon, czy szeregowy chce coś powiedzieć od siebie. Szeregowy mówi, że tak. Podchodzi do mikrofonu... - Zawsze chciałem to powiedzieć: Czołem żołnierze!!!'' ANDRZEJ BARAN