Jak poinformowała PAP rzeczniczka podkarpackiej policji nadkom. Marta Tabasz-Rygiel z ustaleń wynika, że średniowieczna broń została wykopana na początku marca podczas prac ziemnych na żwirowni w okolicach Jasła, gdzie znalazca pracuje jako operator koparki. "Wykonując tam prace ziemne, wraz ze żwirem wydobył ze zbiornika wodnego zabytkowy miecz. Nie poinformował nikogo o tym znalezisku i zabrał go do domu" - powiedziała rzeczniczka. Miecz był wygięty, więc mężczyzna spróbował wyprostować ostrze. "Niestety miecz się złamał. Wówczas przy użyciu spawarki elektrycznej, zespawał dwie części ostrza" - wyjawiła rzeczniczka. "Gdyby mężczyzna nie +naprawiał+ miecza i zgłosił fakt jego znalezienia, mógłby nawet otrzymać nagrodę. Teraz może usłyszeć zarzuty zniszczenia zabytku" - podkreśliła nadkom. Tabasz-Rygiel. Sprawa wyszła na jaw dzięki ogłoszeniu w internecie ze zdjęciem przedmiotu, na które zwrócił uwagę policjant z Komendy Głównej Policji zajmujący się przestępstwami przeciwko zabytkom. Ustalono, że ogłoszenie zamieścił ktoś z okolic Krakowa. Tamtejsi policjanci dotarli do autora ogłoszenia. Okazało się, że mężczyzna zamieścił ogłoszenie w internecie na prośbę swojego kolegi, który mieszka w okolicach Jasła. Konserwator zabytków stwierdził wstępnie, że znaleziona przez mężczyznę broń to miecz dwusieczny, pochodzący prawdopodobnie z XV wieku. Rzeczniczka podkarpackiej policji przypomniała, że w ziemi zalega jeszcze wiele skarbów z minionych epok. "Wiele z nich to przedmioty zabytkowe. Musimy pamiętać, że nawet przypadkowe wykopanie takich przedmiotów musi zostać zgłoszone odpowiednim organom" - podkreśliła. Zgodnie z przepisami Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami osoba, która nie powiadomi o odkryciu zabytku w trakcie robót budowlanych lub ziemnych wojewódzkiego konserwatora zabytków lub wójta (burmistrza, prezydenta miasta) albo dyrektora urzędu morskiego, podlega karze grzywny. Takiej samej karze podlega osoba, która nie powiadomi o przypadkowym odkryciu zabytku.