Dębiczanka ma telefon na kartę. W czerwcu skorzystała z promocji POPgadane, która za 6 zł opłaty dawała jej możliwość wykonania 30 minut rozmów po 20 groszy na numery w sieci i stacjonarne. W czerwcu system pobrał z jej konta opłatę za pakiet, więc zaczęła z niego korzystać. Jej zdziwienie wywołał dopiero fakt, że rozmowy nadal były rozliczane po 65 gr. Interweniowała w salonie w Dębicy, kiedy to nie pomogło, napisała pismo reklamacyjne do Warszawy. Z odpowiedzi, którą otrzymała, wynikało, że nie mogła korzystać z nowego pakietu, bo ten miał być dostępny dla niej od 13 sierpnia. OL zwrócił się do Biura Obsługi Klienta Orange o wyjaśnienie, dlaczego pieniądze za promocyjną usługę były pobierane, skoro do 13 sierpnia nie była włączona. Anna Malesa, starszy specjalista z Departamentu Obsługi Klienta Indywidualnego tłumaczy, że pakiet funkcjonował prawidłowo od chwili jego włączenia w czerwcu. - Dlaczego więc rozmowy były rozliczane nie po 20, ale po 65 groszy? - pyta Jadwiga Grych. Malesa tłumaczy, że kiedy użytkownik aktywuje pakiet, za który płaci 6 zł, sieć Orange traktuje to tak, jakby wydał 19,5 zł. W bilingu, który można sprawdzić na stronie internetowej, korzystający z promocji widzi więc, że naliczana jest standardowa opłata, tzn. 65 groszy za minutę. Tak naprawdę wydaje jednak 20 groszy. Pracownica DOKI wyraziła też ubolewanie, że sytuacja spowodowała niezadowolenie Jadwigi Grych. Według niej informacje przekazane kobiecie podczas wizyty w salonie Orange w Dębicy wprowadziły ją w błąd. Samo wykonanie usługi przebiegało bowiem w prawidłowy sposób. - Chcąc zatrzeć niemiłe wrażenie, jakie pozostało po całym zajściu postanowiliśmy przyznać klientce pakiet 30 minut do wykorzystania na połączenia w sieci i numery stacjonarne - podkreśla Malesa. JAG