- Następujące w niedługim czasie po sobie fale powodziowe systematycznie niszczyły siedliska żmij, głównie w powiatach mieleckim, tarnobrzeskim i ropczycko-sędziszowskim. Potem z kolei przyszła długotrwała zima i dokonała kolejnych spustoszeń w populacji żmij - powiedział Święch. Podkreślił, że powódź zniszczyła także "bazę pokarmową żmij, przede wszystkim gryzonie". W konsekwencji żmije zimowy sen zaczęły "osłabione kondycyjnie". Leśnik, na podstawie obserwacji ponad 70 stanowisk, szacuje, że w tej części Podkarpacia mogło wyginąć nawet 90 proc. bytujących tam żmij. - Mimo że mamy druga połowę marca nie spotkałem jeszcze nigdzie żmij, co w latach poprzednich nie było rzadkością - podkreślił Święch. Zaznaczył, że w północnych powiatach województwa podkarpackiego zimowej hibernacji nie zakończyły też inne gady. - W tym roku nie spotkałem jeszcze nawet jaszczurek - powiedział. Żmije rozpoczęły sen zimowy we wrześniu. Hibernacja trwa do drugiej połowy marca. Na Podkarpaciu żyją trzy odmiany barwne żmij: brązowe, srebrzyste i czarne. Ich wspólną cechą rozpoznawczą jest zygzak na grzbiecie (tzw. linia kainowa) i znak "x" na głowie.