Mała Weronika urodziła się 5 listopada 2007 roku. Jednak zaledwie po 9 dniach dziecko przestało oddychać. Kiedy w połowie listopada 2007 roku Bożena Pydych i jej mąż Paweł, popularny koszykarz ZKS Stal Stalowa Wola, w morzu łez żegnali swoją córeczkę, nie przypuszczali, że znajdą się osoby, które będą do dziś dręczyć ich i spoczywającą na cmentarzu Weronikę. - Co najmniej raz w tygodniu, a szczególnie w sobotę rano, grób naszej córki i inne dziecięce nagrobki są okradane. W sobotę, 13 grudnia, złodzieje przeszli samych siebie: na grobie Weroniki nie pozostało dosłownie nic. Zniknęły mikołajki, choinka i aniołki, które przynieśli jej rodzice. To nie wszystko, "hieny" ogołociły grób także z doniczek, w których były posadzone maleńkie tuje. Jak nie marker, to kamera - Nie pomagają nawet karteczki zostawiane na grobach z napisem "Złodzieju, nie kradnij dzieciom, bo ci ręka uschnie". Nie wiem już, co robić. Podpisałam teraz wszystko, co stoi na grobie, niezmywalnym markerem: od doniczek po małe aniołki. Może to coś pomoże - mówi pani Bożena. Jeśli nie pomoże, kobieta rozważa wspólnie z innymi rodzicami zamontowanie bezprzewodowej kamery, która nagrywałaby wszystkie osoby, które kręcą się w pobliżu grobów. - My chętnie pomożemy zamieścić taką kamerę, choćby na drzewie. Na pewno sytuacja poprawiłaby się, gdyby w mieście znalazły się pieniądze na oświetlenie cmentarza. Jak na razie priorytetem jest układanie kostki w alejkach - mówi Piotr Banaczyk, właściciel zakładu pogrzebowego "Memento", który administruje cmentarzem. Szef "Memento" zapewnia "Sztafetę", że pierwszy raz słyszy o regularnych kradzieżach na dziecięcych grobach. - Może to dlatego, że w zasadzie nikt o tym nie informuje policji. Bo czy rzeczywiście to coś da? Mieliśmy kiedyś regularne dewastacje zniczy na cmentarzu. Zamontowałem monitoring w miejscu, gdzie to się działo. Nagraliśmy nieletnich sprawców, sami ich złapaliśmy i dostarczyliśmy policji. A sąd wszystkich wypuścił na wolność. Nawet nie zasądził nawiązki na pokrycie kosztów rozbitego płotu, którego dopuścili się ci chuligani - mówi Piotr Banaczyk. Więcej patroli Na policji przyznają, że zawiadomienia o kradzieżach na cmentarzach rzeczywiście są sporadyczne. Bo jeśli zginie znicz czy ozdoba warta kilkanaście złotych, nikt z tym nie idzie na policję. Za kradzież grozi do 5 lat więzienia, ale sprawy dotyczące przedmiotów o niewielkiej wartości z reguły kończą się umorzeniem. A może warto zgłosić znieważenie miejsca pochówku? Za to grozi do 2 lat więzienia. Najważniejsze, że policja obiecała wzmożyć patrole na cmentarzu. - Zgłoszę to kolegom z referatu patrolowo-interwencyjnego. W poniedziałkowe wieczory i sobotnie poranki, kiedy najczęściej dochodzi do kradzieży, patrole na pewno tam się pojawią - obiecuje asp. sztab. Andrzej Walczyna, rzecznik prasowy stalowowolskiej policji. gt