I to mimo że Unia Europejska gotowa byłaby sfinansować takowe przedsięwzięcie. Radni twierdzą, że słowo "czarownica" jest niechrześcijańskie i nie można go promować. Tymczasem szlak ma w rzeczy samej upamiętniać śmierć kilkuset lokalnych zielarek, które zostały zamęczone w okrutny sposób w okolicach miasta, będącego przez wieki własnością biskupów. Dlaczego mordowano zielarki? Powód jest prosty - każda wiedza jest niebezpieczna, gdy władza jest zacofana. A wiedza zielarek była imponująca. Zioła na wszystko - Wielką moc daje wiedza lekarska, tedy strzeż się mnie i nie próbuj kłamać - obwieścił lekarz, bohater książki "Raz do roku w Skiroławkach" Zbigniewa Nienackiego. Wcześniej, zanim narodziła się współczesna medycyna, taką mocą dysponowały zielarki i znachorki, zwane też szeptuchami lub czmucichami. Ich wiedza była przekazywana ustnie, z "mistrzyni" na uczennicę, najczęściej w żeńskiej linii rodzinnej. Dziewczynki uczyły się najpierw odróżniać zioła leczące najpopularniejsze choroby, wynikające z niehigienicznego trybu życia, czyli biegunki. Najczęściej leczyły je miętą, czarnymi jagodami, korą brzozową lub dębową. W przeciwnym kierunku (zaparcia) stosowano korę kruszyny. Drugi etap nauki to leczenie chorób skóry. Te wymagały już większej wiedzy, bo wymagały stosowania okładów i maści, do których dodawano wywar z rumianku, nagietka, pokrzywy, rzadziej z cebuli, a ze specyfików pozaziołowych różnego rodzaju glinę (glinki zwierają związki miedzi i aluminium działające ściągająco), czy pajęczynę (zawiera substancje antybiotyczne). Kolejny etap to bóle, np. zębów i uszu. Zielarki stosowały inhalacje lub płukanki z lulka czarnego, a na uspokojenie podawały gotowany mak, czyli opium. Podobnie działały w śladowych dawkach widłak i czarny bez. Oczywiście ludność miała także inne zapotrzebowania. Ot, drobny urok trzeba było rzucić, odciąć krowie mleko czy sprowadzić uczucie na wybraną osobę. I kobiety spełniały te zachcianki, dorzucając dla lepszego efektu kilka zaklęć i "napój magiczny". Pomagały im w tym lubczyk i ruta, zaś do "leczenia" niepożądanych efektów tegoż uczucia krwawnik (do wywoływania poronienia). Rzucone wcześniej uroki odczyniał zaś nieśmiertelny czosnek.