Potwór był trzykrotnie karany za przestępstwa seksualne: raz za gwałt i dwa razy za usiłowanie gwałtu. Za swoje czyny odsiedział 15 lat. Teraz grozi mu dożywocie. Sprawa brutalnego morderstwa 72-letniej Heleny M. wstrząsnęła nie tylko mieszkańcami podniżańskiej Huty Deręgowskiej. Życzliwa, uczynna staruszka zginęła z rąk sąsiada - kryminalisty, który za wcześniejsze napady i gwałty odsiedział w więzieniu 15 lat. Wampira - bo tak mówi się o Ryszardzie D. w Hucie Deręgowskiej - bali się wszyscy, szczególnie jednak starsze kobiety. Zwyrodnialec kilkakrotnie napadał na staruszki. Do domu swojej ostatniej ofiary włamywał się dwukrotnie; raz spłoszyli go bliscy, drugim razem kobiety nie miał kto obronić. Na rozpoczęty wczoraj proces przybyli bliscy ofiary, synowa i wnuki. Nie chcieli jednak rozmawiać z dziennikarzami na temat dramatycznych wydarzeń. Stawili się także świadkowie, trzy kobiety, z czego dwie w podeszłym wieku. Nie przybyło troje poszkodowanych, którzy przebywają za granicą. Ze względu na drastyczność materiału dowodowego prokurator wniósł do sądu o utajnienie rozpraw. Adwokat oskarżonego i sam oskarżony poparli wniosek. Podczas przesłuchania w prokuraturze Ryszard D. przyznał się do zabójstwa i innej czynności seksualnej. Do gwałtu się nie przyznaje. Ze względu na kryminalną przeszłość, mężczyźnie grozi nawet dożywocie. Mieszkańcy Huty Deręgowskiej nie kryją, że czekają właśnie na najwyższy wyrok. Osadzonemu od ubiegłego roku wampirowi w rzeszowskim więzieniu życzą, by został tam na zawsze. Małgorzata Rokoszewska