Jak poinformował w czwartek rzecznik podkarpackiej policji Paweł Międlar, funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego i podkarpackiej policji przeprowadzili działania w ramach operacji "Detektor" mającej na celu znalezienie niewybuchów i niewypałów z czasów ostatniej wojny. - Teren dawnego poligonu był regularnie bombardowany - powiedział Międlar. Znaleziono tam m.in. 17 bomb lotniczych, każda o wadze 100 kg, jedną półtonową bombę oraz 43 pocisków artyleryjskich, granatów ręcznych i pociski moździerzowe. Łączna waga zabezpieczonego znaleziska przekroczyła 2,5 tony. W poszukiwaniu wojennych pozostałości uczestniczyli policjanci, saperzy, strażacy i leśnicy. - Teren, na którym trwała operacja, został zabezpieczony, a znalezione militaria zabrali saperzy z 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, następnie zostały zdetonowane - dodał rzecznik. W tym roku podkarpacka policja była kilkakrotnie zawiadamiana o odnalezieniu groźnych pozostałości wojennych, najczęściej znalazcami byli grzybiarze. Jak wyjaśnił Międlar, celem operacji "Detektor" jest też przeciwdziałanie zagrożeniom o charakterze terrorystycznym. "Niewybuchy i niewypały to łatwe źródło materiałów niebezpiecznych, głównie trotylu. Mogą to wykorzystać zarówno osoby nieodpowiedzialne, nieświadome ryzyka jak i przestępcy, którzy odzyskany materiał wybuchowy mogą wykorzystać do konstrukcji bomb i samodziałowych urządzeń wybuchowych - podkreślił Międlar. Przypomniał, że w przypadku znalezienia przedmiotów, przypominającym wyglądem pocisk, bombę, minę czy granat, należy bezzwłocznie powiadomić o tym odpowiednie służby. - Bardzo ryzykowne jest przenoszenie takich przedmiotów, a samo ich posiadanie i przechowywanie jest przestępstwem, powoduje bowiem zagrożenie dla życia, zdrowia lub mienia - zaznaczył Międlar. Była to już czwarta tego typu operacja na Podkarpaciu. W ubiegłych latach miejscem działań były lasy w okolicach Mielca, gdzie znajdowały się niemieckie magazyny amunicji.