Zaplanowany na 11 października trzeci już konkurs nie doszedł do skutku - zabrakło kworum. Zbojkotowali go przeciwnicy wójtowych praktyk. W dwunastoosobowej komisji miało zasiąść trzech przedstawicieli urzędu gminy, trzech reprezentantów kuratorium, dwie osoby z Rady Pedagogicznej, tyle samo z Rady Rodziców, po jednym reprezentancie związków zawodowych - ZNP i "Solidarność". W dniu wyboru dyrektora trześniowskiej podstawówki stawili się wszyscy prócz... przedstawicieli Rady Rodziców, Rady Pedagogicznej oraz reprezentanta ZNP. - Nie było kworum, czyli dwóch trzecich, wymaganego do przeprowadzenia konkursu składu komisji, więc ten nie doszedł do skutku - mówi Marian Grzegorzek, wójt Gorzyc. - To nie do pomyślenia, jak można było tak postąpić. To pierwszy taki przypadek w kraju. Bojkot jest odpowiedzią na dotychczasowe działania wójta. - Miał obowiązek do siedmiu dni przed konkursem podać nam skład komisji konkursowej. Nie wywiązał się z tego obowiązku, więc my też nie czuliśmy się w obowiązku uczestniczyć w posiedzeniu tej komisji - tłumaczą ci, którzy nie przyszli na posiedzenie komisji konkursowej. - To, co pan wójt robi, by tylko postawić na swoim, przekracza już wszelkie granice. Dlaczego dotychczasowy dyrektor, który sprawdził się na tym stanowisku, którego z całego serca popieramy, jest mu solą w oku? Przypomnijmy, miał to być już trzeci konkurs na stanowisko dyrektora Szkoły Podstawowej w Trześni. W pierwszym nie udało się wyłonić dyrektora, drugi, po proteście rodziców, unieważniono. Problem leży w tym, że zarówno rodzice uczniów, jak i znacząca większość nauczycieli trześniowskiej podstawówki optuje za ponownym powołaniem na stanowisko dyrektora szkoły dotychczas je piastującego Jerzego Pawia. Nie wiedzieć czemu wójt Grzegorzek podejmuje wszelkie próby, by do tego nie dopuścić. Do tej pory nie wyjawił dlaczego. Podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia komisji miano rozpatrzeć dwie kandydatury na dyrektorskie stanowisko. O to ubiega się bowiem prócz Jerzego Pawia także Marzena Kardasińska, nauczycielka ze Stalowej Woli. - Nic przeciwko tej pani nie mamy, ale po co nam nowy dyrektor, skoro dotychczasowy był tak wspaniałym menagerem, pedagogiem i człowiekiem. Innego dyrektora nie chcemy - mówią zwolennicy Pawia. - Ten sprawdził się, po co szukać innego. Kto zagwarantuje, że ta pani czy ktokolwiek inny kierowałby szkołą jeszcze lepiej? Wójt zdaje się jednak być tego pewnym i ustąpić nie zamierza. Ostatniego dnia października mija okres tymczasowego pełnienia obowiązków dyrektora szkoły Podstawowej w Trześni przez jedną z tamtejszych nauczycielek. Co dalej? Do tego czasu nowego konkursu władze gminy nie zdążą rozpisać. - Noszę się z zamiarem powierzenia pełnienia obowiązków któremuś z nauczycieli na najbliższe pół roku - mówi wójt. Jak argumentuje, trzeba dać ludziom czas, by emocje nieco ostygły. - Niech pan wójt ten czas wykorzysta na przemyślenie własnego postępowania - ucinają mieszkańcy Trześni. Joanna Rybczyńska