Takich nietypowych pracowników poszukują pracodawcy z Podkarpacia. Dziwnie brzmiących ofert wciąż przybywa. Pomysłowość pracodawców jest godna podziwu. Dzięki nim pojawiają się nowe stanowiska pracy, bo wymusza to rynek. Ogłoszenia na tablicach urzędów pracy są często jedynym śladem, że takie zawody istnieją. Na godzinkę, na imprezkę - Jeden z pracodawców zgłosił do naszego urzędu pracy ofertę, która dotyczyła zatrudnienia osoby do towarzystwa - wyjaśnia Tomasz Pelc z Działu Pośrednictwa Pracy w Powiatowym Urzędzie Pracy w Rzeszowie. - Jak się okazało, chodziło o osobę, która poszłaby na jedną godzinę na jakąś konkretną imprezę. Natomiast tutor to lektor, który opiekowałby się osobą uczącą się języka angielskiego. Komu pucybut? Nie udało nam się ustalić, który pracodawca z naszego regionu chciał zatrudnić pucybuta. Wiadomo tylko, że miałby czyścić lakierki. Wróżce natomiast postanowiła znaleźć miejsce pracy pewna właścicielka sklepu spożywczego. Wymarzyła sobie, żeby taka osoba przyjmowała klientów w pomieszczeniu sąsiadującym z jej sklepem. Dlatego też taką ofertę zgłosiła w urzędzie pracy. Nie wiadomo jednak, na czym miała polegać jej praca. Czy może na wróżeniu z kart, kuli i z... komputera. W końcu jest już XXI wiek i nawet do środowiska wróżek mogła trafić technika. Lista zawodów poszerza się Jest też zapotrzebowanie na inne nietypowe zawody, np. rozbieracz mięsa. Klasyfikuje on, wykrawa i dokonuje częściowego rozbioru. Na zagranicznych fermach potrzebny jest łapacz kur. W innych regionach kraju są oferty pracy dla montażysty dzwonków, dróżnika obchodowego (dokonuje przeglądów torów) czy też wozaka zrywkarza (robi załadunek drewna na wozy konne i pojazdy mechaniczne). Co dwa lata aktualizowana jest klasyfikacja zawodów i nowe specjalności mogą się tam wkrótce pojawić. MARIUSZ ANDRES