Wyrządzenie Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej szkody majątkowej opiewającej na ponad milion złotych, fałszowanie dokumentów, wyłudzanie poświadczenia nieprawdy w dokumentach, działanie na szkodę spółdzielni. We wtorek, 21 sierpnia, zarzuty postawione przez tarnobrzeską prokuraturę usłyszał Stanisław W. - prezes Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Janusz K. - przewodniczący Rady Nadzorczej TSM, a także były prezes TSM - Tomasz L. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności. Podejrzanych przed prokuratora doprowadzili funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Obyło się bez spektakularnych akcji, bez zakuwania w kajdanki. - Podejrzani zostali przesłuchani, złożyli wyjaśnienia, nie przyznali się do postawionych im zarzutów - mówi prokurator Edward Podsiadły, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Prokuratura bada, prasa pisze O tym, że w Prokuraturze Okręgowej w Tarnobrzegu toczy się postępowanie w sprawie nieprawidłowości, jakich dopuszczać się miała Rada Nadzorcza Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, wiadomo było już od kilku miesięcy. Wątpliwości, które skłoniły do podjęcia prokuratorskich czynności, wzbudził między innymi zwrot należności z tytułu podróży służbowych, naliczanie sobie olbrzymich diet przez członków Rady. W maju tego roku śmiałe poczynania Rady Nadzorczej TSM przed opinią publiczną odkryli tarnobrzescy dziennikarze. Doniesienia prasowe wzburzyły do granic wytrzymałości członków spółdzielni, do czerwoności rozwścieczyły zaś bohaterów tych informacji. Światło dzienne ujrzał wówczas między innymi fakt, że przez siedem lat trwania kadencji Rada Nadzorcza Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej kosztowała spółdzielców sporo ponad milion złotych. Około 4,5 tysiąca złotych z pieniędzy spółdzielców każdego miesiąca trafiać miało do kieszeni pełniącego swą funkcję społecznie przewodniczącego rady Janusza K. By uświadomić, jak przewodniczący wysoko się ceni - tu dodajmy, że wysokość stawek wynagrodzeń rada przyznawała sobie sama - wystarczyło porównać ryczałty i diety otrzymywane przez przewodniczących rad innych spółdzielni. Pełniący taką funkcję w tarnobrzeskiej spółdzielni "Siarkowiec" otrzymuje 500 złotych brutto, w spółdzielni w Stalowej Woli - 155 złotych, w Sandomierzu - 510 złotych, w Połańcu - 75 złotych. Oliwy do ognia dolała informacja o nagrodach, jakie Rada Nadzorcza TSM sobie przyznawała i o tworzeniu dodatkowych stanowisk pracy dla "swoich" ludzi. Walka o utracone stołki Po ujawnieniu przez media, jak spółdzielczymi pieniędzmi gospodarzyła Rada Nadzorcza, spółdzielcy nadzwyczaj licznie uczestniczyli w każdym z odbywających się w maju sprawozdawczo-wyborczych zebrań. - Niech się wytłumaczą z tego okradania spółdzielni, a tym samym i nas, spółdzielców. Dość rządów tych panów - padało pod adresem Janusza K. oraz prezesa TSM Stanisława W. Członkowie rady w takim nastawieniu społeczeństwa - ich zdaniem podżeganym przez publikacje prasowe - upatrywali swój koniec. Pomimo wielu zabiegów, między innymi, nieskutecznej na szczęście, próby usunięcia z sali obrad dziennikarzy czy bronienia wstępu na zebrania byłemu prezesowi TSM, wybory do Rady Nadzorczej przebiegły nie po myśli "starej" załogi. Członkowie TSM wybrali spośród siebie niemal zupełnie nowe władze - tak do Rady Nadzorczej, do rad osiedlowych jak i delegatów na Zebranie Przedstawicieli Członków. W trzynastoosobowej radzie znalazły się tylko dwie osoby ze starej obsady. Słowem, klęska układu rządzącego w TSM. Nie minął jednak tydzień od dnia ostatniego głosowania, gdy okazało się, że być może przynajmniej w niektórych osiedlach będzie trzeba je powtórzyć. Do sądu złożono pozwy, których autorzy podważają ważność głosowań. Błędy, jakie wnioskujący zarzucają, to między innymi brak na listach nazwisk wszystkich zgłaszanych kandydatów. Wciąż nie wiadomo, jak długo przyjdzie nam czekać na rozstrzygnięcie sprawy przez sąd. Ten bowiem, mimo że od wyborów w TSM, a tym samym wpłynięcia pozwów, minęły trzy miesiące, wciąż nawet nie wyznaczył daty rozpatrzenia tychże. Prokuratura zarzuca Sprawniej, mimo że postępowanie wymagało żmudnej i długotrwałej pracy biegłych z zakresu księgowości, działa w sprawie TSM tarnobrzeska prokuratura. Zebrane przez śledczych dowody pozwoliły trzem podejrzanym postawić zarzuty. Te, we wtorek, 21 sierpnia, usłyszeli obecni szefowie Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej - prezes Stanisław W. oraz przewodniczący Rady Nadzorczej Janusz K. Obydwu panom prokuratura zarzuca, że w celu osiągnięcia korzyści majątkowych wyrządzili spółdzielni szkodę w wysokości 1 miliona 10 tysięcy złotych. Grozi im za to nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Z ustawy Prawo Spółdzielcze postawiono im zarzut mówiący o działaniu na szkodę spółdzielni. Dodatkowo Januszowi K. zarzuca się poświadczenie nieprawdy w dokumentach, Stanisławowi W. to, że wyłudził poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Na czas trwania dalszych czynności wobec podejrzanych zastosowano zakaz opuszczania kraju, nałożono poręcznie majątkowe - w stosunku do Janusza K. 40 tysięcy złotych, Stanisława W. 30 tysięcy złotych. Obydwu zawieszono też w pełnieniu dochodowych funkcji - prezesa TSM oraz szefa Rady Nadzorczej TSM. O tym, jaki będzie los Janusza K., ubiegającego się o ponowną kadencję jako Przewodniczącego Samorządowego Kolegium Odwoławczego, zadecyduje Prezes Rady Ministrów. Z zarzutami prokuratora zapoznał się też trzeci podejrzany w sprawie - były prezes TSM (odwołany z tej funkcji przez Radę Nadzorczą przed rokiem) Tomasz L. Zdaniem śledczych, pełniąc funkcję szefa spółdzielni, powinien reagować na rażące poczynania rady. Za przymykanie oczu na tę samowolę, będzie teraz pociągnięty do odpowiedzialności za wyrządzenie spółdzielni ponadmilionowej szkody, a także za złamanie ustawy o prawie spółdzielczym poprzez działanie na szkodę spółdzielni. Wobec L. Zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 20 tysięcy złotych i zakaz opuszczania kraju. Joanna Rybczyńska