Zalew zamienił się w rozległe bajoro, a ujęcie wody z powodu zapory ma tylko same kłopoty. Podczas gwałtownych odwilży kra niebezpiecznie spiętrza wodę, która z kolei zalewa hale. Jedyne wyjście to odmulić dno rzeki, ale na to potrzeba pieniędzy, których nie ma. Poza tym, jak mówią urzędnicy z Rzeszowa, to nie oni odpowiadają za stan zbiornika. - Są instytucje. Akurat tą instytucją jest gospodarka wodna, która ma zarząd w Krakowie i do nich należy, żeby pogłębiać, żeby funkcjonowała odpowiednio zapora - wyjaśniają. Tak więc nie zanosi się na szybkie pogłębienie koryta Wisłoka, a zbiornik coraz bardziej przypomina muliste bagno. - Jest tak zamulone, że już najwyższy czas, żeby to zrobić, bo ryby, to już co druga zdycha - mówi jeden z okolicznych mieszkańców. - Można jakiejś zarazy dostać po kąpieli. Samo błoto, bagno. Tylko szkoda tych kaczek i tych łabędzi. Kiedyś pięknie było, ślicznie - dodaje.