Bardzo nerwowo było pod sanockim sądem rejonowym w styczniu, kiedy emeryci i renciści stali w długich kolejkach, by złożyć pozwy. Przypomnijmy, że całe zamieszanie z pozwami wybuchło w styczniu. Ludzie masowo kupowali wtedy pozwy przeciwko ZUS i składali je w sądach rejonowych. Chcieli w ten sposób odzyskać nawet 1800 złotych z tytułu obniżenia w 1993 roku kwoty bazowej od której naliczano emeryturę. W pozwach powoływali się na decyzje Trybunału Konstytucyjnego dotyczącą zmiany ustawy o rewaloryzacji rent i emerytur. ZUS od razu informował ludzi, że ich roszczenia są bezzasadne. To jednak nie przekonało emerytów i rencistów. Składanie pozwów trwało kilka dni. Najwięcej ich złożono w Sanoku ? aż 5,5 tysiąca. W pozostałych częściach dawnego województwa krośnieńskiego złożono półtora tysiąca wniosków. Sądy rejonowe nie były jednak kompetentne do rozstrzygania spraw, wiec pozwy kierowały do ZUS-u. Tam czytał je radca prawny. Każdy ze składających pozew otrzymał pisemną odpowiedź od Zakładu, że ten nie wypłaci pieniędzy bo roszczenia wobec Zakładu są bezpodstawne. Ci którzy się z tym nie zgadzali, mogli odwołać się do sądu okręgowego. W dawnym krośnieńskim zrobiło tak kilka osób. Pokrycia kosztów procesu w wysokości 60 zł ZUS zażądał w jednym przypadku. - Jeżeli emeryt przegrał sprawę to ZUS ma prawo żądać zapłaty kosztów sądowych. Wtedy sąd powinien zasądzić taką zapłatę. W szczególnych przypadkach sąd może zasądzić zapłatę tylko części tych kosztów lub całkowicie odstąpić od zasądzenia kosztów procesu ? tłumaczy sędzia Artur Lipiński rzecznik Sądu Okręgowego w Krośnie. W takim przypadku to jednak emeryt czy rencista powinien wystąpić z wnioskiem do sądu o umorzenie zasądzonej kwoty. ZUS w domaganiu się zwrotu kosztów procesów nie widzi nic złego. - Rozpatrywanie takiej masy bezzasadnych wniosków (szacujemy, że w całym kraju wpłynęło do naszych oddziałów ponad 500 tys. takich pism) wiąże się z określonymi kosztami. Takim kosztem jest np. czas radcy prawnego, który zamiast zajmować się sprawami emerytów, którzy rzeczywiście mogliby w ZUS coś uzyskać - musiał poświęcać swój czas na odpowiadanie na bezzasadne wnioski i stawiać się w tej sprawie w sądzie ? mówi Przemysław Przybylski rzecznik ZUS-u. - ZUS wielokrotnie i szeroko informował swoich klientów o bezzasadności tego typu wniosków - kserowanych i sprzedawanych masowo na bazarach lub pod kościołami. Proszę więc nie winić Zakładu Ubezpieczeń Społecznych za konsekwencje decyzji podejmowanych przez osoby, które naszych ostrzeżeń nie potraktowały poważnie ? dodał. GRZEGORZ BOŃCZAK