Do tych, którym fundacja miała pomagać, trafiło tylko 100 tys. złotych. Z tego na refundację zakupu leków wydała zaledwie 25 tys. Trudno określić, ile w ogóle pieniędzy zgromadziła. Kwestarze fundacji działali w Małopolsce, na Śląsku i Podkarpaciu. Chętnie zbierali pieniądze, bo z zebranych sum zatrzymywali dla siebie 30 procent. Jednak wcale nie wysokość "prowizji" bulwersuje w tej sprawie najbardziej. - Nadszarpnięto zaufanie społeczne ludzi, którzy chcą pomagać. Nasi obywatele, nasze społeczeństwo chce pomagać innym. Często dzieli się tym najmniejszym groszem, który ma - mówi Beata Piotrowicz z krośnieńskiej prokuratury prowadząca sprawę. Piotrowicz obawia się, żeby zła sława nie przeniosła się na tych, którzy naprawdę pomagają potrzebującym, a ci w siedzibie fundacji wciąż szukają pomocy. Krośnieńska policja prosi o pomoc tych, którzy wsparli datkami Fundację Pomocy Humanitarnej. Pomoże to określić prawdziwy rozmiar oszustwa.