Zanim trafił do szpitala mógł już co najmniej dwukrotnie ponieść śmierć. Przyczyny jego dziwnego zachowania okrywa tajemnica. Petera C. policja łańcucka zaczęła szukać w sobotę rano. Wówczas to, zauważono jego terenowego mercedesa zawieszonego na skarpie Wisłoka. - Samochód nie był zamknięty, wewnątrz znajdowały się kluczyki, a poniżej, na brzegu rzeki, leżały części odzieży i buty - Natychmiast rozpoczęto poszukiwania. Bez rezultatu. Po południu jeden z mieszkańców Białobrzeg zawiadomił policję, że w jego stodole leżą zagrzebane w słomie zwłoki mężczyzny. - Okazało się, że jest to poszukiwany właściciel mercedesa - mówi Mariusz Stanio. - Był mocno osłabiony i wychłodzony, ale żywy. Przewieziono go do szpitala. Peter C. opowiedział, że wybrał się na wycieczkę do Polski i na Litwę. Zgubił drogę i dokładnie nie pamięta, jak znalazł się nad rzeką. Zszedł nad wodę, poślizgnął się i wpadł do Wisłoka. Przepłynął kawałek i wyszedł na brzeg. Zdjął mokre ubranie i poszedł w stronę najbliższych zabudowań. Wszedł do stodoły i tam wyczerpany zasnął. Obudził go dopiero właściciel budynku, który o niczym nie wiedząc chciał widłami nabrać słomę. O całym zdarzeniu powiadomiono w Niemczech żonę Petera C.. W poniedziałek po południu przekazano je kolejną informację, tym razem tragiczną. Prokuratura zdecyduje, czy żona Niemca zostanie wezwana na przesłuchanie. KRZYSZTOF ROKOSZ