Sobotnie popołudnie na osiedlu Zatorze w Stalowej Woli. Zbliża się godzina 16., gdy do sklepu przy ulicy Siedlanowskiego wchodzi pięciu pijanych młodzieńców. W tym samym miejscu miał nieszczęście znaleźć się 33-letni Krzysztof T. Szedł właśnie do matki złożyć jej życzenia z okazji Dnia Kobiet. Pijana dzicz Doszło do szamotaniny. W zamroczonym alkoholem mózgu 20-letniego nożownika agresję wywołało wspomnienie rzekomego zatargu sprzed kilkunastu miesięcy. Postanowił raz na zawsze rozwiązać problem. Wyjął nóż i zadał dwa ciosy: jeden w brzuch, drugi w klatkę piersiową. 33-latek osunął się na ziemię. Chuligani uciekli. Personel sklepu wezwał pogotowie i policję. Z udziałem prokuratora dokonano oględzin, zabezpieczono ślady i dowody, przesłuchano świadków. Psy tropiące podjęły ślad i zaprowadziły do mieszkania w pobliskim bloku. Zatrzymany tam 20-latek był kompletnie pijany. Podobnie jak czterech jego kompanów. Wszyscy mieli powyżej dwóch promili alkoholu w organizmie. Zabił za nic W trakcie przesłuchania podejrzany w całości przyznał się do zarzucanych mu czynów. Złożył wyjaśnienia, które pokrywały się z zeznaniami świadków. Nie był w stanie podać przyczyny szamotaniny, do jakiej doszło przed sklepem. - Nożownik usłyszy zarzut zabójstwa. Przed sądem będzie odpowiadał z artykułu 148. §1. Grozi mu od 8 lat do dożywocia. Pozostałych czterech mężczyzn przesłuchano w charakterze świadków - powiedział Bogdan Gunia, szef Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli. Niewinna ofiara Ofiara zabójstwa, 33-letni Krzysztof T., to mieszkaniec Stalowej Woli. Był żonaty. Osierocił dwójkę dzieci: 9-letnią córkę i 16-letniego syna. Z miejsca zdarzenia zabrało go pogotowie. Mimo natychmiastowej akcji reanimacyjnej nie udało się go uratować. Ciosy okazały się śmiertelne, zmarł w trakcie operacji. Jego ciało trafi do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, gdzie biegli dokonają sekcji zwłok. Zabójca został osadzony w areszcie, gdzie poczeka na rozprawę i wyrok. Grozi mu nawet kara dożywotniego więzienia. Piotr Pyrkosz