- Nie zamierzamy wycofywać się z tego pomysłu - deklaruje Andrzej Juszczyk, prezes Towarzystwa Ulepszania Miasta. Informacje o tym, że TUM może wycofać się z akcji referendalnej, pojawiły się po tym, jak otrzymali list od prezydenta miasta. - Była tam sugestia, abyśmy wycofali się z akcji zbierania podpisów i przeprowadzenia referendum, a w zamian za to prezydent zorganizuje debatę w telewizji - tłumaczy Andrzej Juszczyk. Dodaje, że taka ewentualność nie wchodzi w grę. - Referendum to narzędzie demokracji i chcemy, by mieszkańcy miasta wypowiedzieli się na temat planowanych zmian na Rynku - mówi - zwłaszcza że nie padły takie deklaracje, iż w razie przegranej przez miasto debaty, wycofa się ono z planowanych prac. TYmczasem miasto szykuje się do batalii przekonywania przemyślan do swojego pomysłu. - Do końca stycznia będzie gotowa wizualizacja zmian na Rynku - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Miasta. Dodaje, że ta wizualizacja zostanie pokazana w mediach, Internecie, na wystawie w magistracie. W planach jest również debata między Towarzystwem Ulepszania Miasta a gospodarzami Przemyśla, która ma być transmitowana w przemyskiej telewizji kablowej. Już 4900 osób za referendum Jednym z zarzutów Towarzystwa Ulepszania Miasta było to, że pomysł na zmianę wyglądu Rynku nie był konsultowany z przemyślanami. Ponieważ, zdaniem TUM, gospodarze Przemyśla nie dopuszczają możliwości wprowadzenia jakichkolwiek zmian w projekcie, postanowiono zorganizować referendum, w którym mieszkańcy Przemyśla mają się wypowiedzieć na temat planowanych zmian na Rynku. A zmiany te nie wszystkim się podobają. Problem stanowi zlikwidowanie większości drzew, przesunięcie fontanny z niedźwiadkiem oraz budowa pawilonu gastronomicznego z tarasem widokowym. Nie wszystkim podoba się również pomysł zerwania nawierzchni z zabytkowego kamienia i zastąpienia jej kostką brukową i płytami. Stąd tak duże poparcie przemyślan dla referendum i nieprzeprowadzania zmian, które mogą zniszczyć unikalny przemyski Rynek. - W dobie kryzysu, oszczędności, kiedy rząd tnie wydatki, miasto chce wyrzucić w błoto 8 mln zł? - pytają mieszkańcy . - Po co? Nie ma ważniejszych spraw, które trzeba załatwić? - Prezydent chce chyba pokazać, że to on i radni mają tu absolutną władzę i mieszkańcy nie mają prawa pisnąć, że coś im nie pasuje - bulwersują się czytelnicy. Być może dlatego przemyślanie tak chętnie podpisują się na liście do przeprowadzenia referendum. TUM od 6 tygodni zbiera podpisy. W poniedziałek wieczorem było ich już 4900. - Brakuje jeszcze 500 - wylicza prezes TUM. - Zostało nam jeszcze 10 dni, więc myślę, że zdążymy, zwłaszcza że w ciągu tygodnia zbieramy około 500 podpisów. Kiedy wszystkie wymogi formalne zostaną spełnione, Rada Miejska musi podjąć uchwałę o referendum. Odbyłoby się ono w kwietniu. Tutaj też władze miasta starają się coś "ugrać", strasząc mieszkańców miasta wielkimi kosztami takiej akcji. Prezydent Robert Choma i jego zastępca Dariusz Iwaneczko mówią jednogłośnie o kwocie 150 - 200 tys. zł. TUM wylicza, że maksymalny koszt to 70 tys. zł. Dorota Szturm-Szajan