Kacperek, o którego prawa upomina się matka, ma obecnie cztery latka i mieszka w Białej Podlaskiej. Dziecko przyszło na świat bez kciuka lewej dłoni. Jego matka, szukając pomocy, trafiła do lekarza, który przyjmował w prywatnym gabinecie w Białej Podlaskiej, a na co dzień pracował w rzeszowskim szpitalu. Z informacji, jakie udało nam się uzyskać wynika, że lekarz zapewnił matkę, że dziecku można pomóc. Polecił przeprowadzenie tzw. polityzacji. Operacja miała polegać na korekcie palca wskazującego, który po operacji stałby się nowym kciukiem. Zabieg wykonano w czerwcu 2008 r. w Rzeszowie. Mama Kacperka twierdzi, iż zaraz po zabiegu została zapewniona przez lekarza, że wszystko poszło dobrze, a dziecko dostało leki na krążenie i obrzęki. Jej zdaniem nie była to jednak prawda. Przez cały dzień Kacperek cierpiał i płakał z bólu. Nikt nie chciał mu pomóc. Wg matki Kacpra, pierwsze leki dostał on dopiero dobę po operacji. W dodatku okazało się, że zabieg się nie powiódł i potrzebne są poprawki. 7 lipca 2008 roku dziecku przyszyto palec pod fałd skóry na brzuchu, aby umożliwić regenerację tkanek na nowym kciuku. Miesiąc później maluch przeszedł kolejny zabieg. Tym razem palec został odszyty. Niestety, stwierdzono na nim postępującą martwicę tkanki. Dziecko mimo przebytych operacji nie ma normalnego kciuka, w jego miejscu sterczy jedynie mały kikut. Ogólny stan zdrowia Kacpra także pozostawia wiele do życzenia. Dziecko ma koszmary i panicznie boi się lekarzy. mrok