Do mieszkania, gdzie dokonano morderstwa, mundurowi weszli w piątek (8 bm.) ok. godz. 15. Wcześniej ktoś (prawdopodobnie jeden z sąsiadów) powiadomił ich o tym telefonicznie. Zabił, a potem pił alkohol Kiedy otworzyli drzwi ukazał się im makabryczny widok. Na podłodze, w kałuży krwi, leżały zwłoki 42-letniej kobiety. Roztrzaskana czaszka świadczyła o tym, że powodem jej śmierci był potężny cios w głowę. Ale to nic w porównaniu do tego, o czym mieleccy funkcjonariusze mieli dowiedzieć się za chwilę. Siedzący obok zwłok 68-letni właściciel mieszkania w detalach opowiedział im, jak we wtorek (5 bm.) zamordował swoją konkubinę. Dodał, że od dnia dokonania morderstwa siedział w domu i pił alkohol. Zwłoki ukochanej leżały obok... Jeden cios "francuzem" Miejsce tragedii zostało dokładnie zbadane przez policję i prokuratora. W piątek do późnych godzin wieczornych skrupulatnie zabezpieczano wszystkie możliwe ślady w celu wyjaśnienia okoliczności zabójstwa. Super Nowościom udało się dowiedzieć, że mężczyzna zadał swojej konkubinie jeden, śmiertelny cios kluczem francuskim podczas kłótni domowej. Sąsiedzi: to kulturalny starszy pan... Mieszkańcy osiedla Lotników, na którym doszło do tragedii, są zszokowani. Nie mogą uwierzyć, że ktoś z ich sąsiadów mógł po prostu zabić swoją przyjaciółkę, a potem przez trzy dni trzymać jej zwłoki w domu. Szok mieszkańców ul. Drzewieckiego wzmaga fakt, że 68-latek miał bardzo dobrą opinię. - To spokojny i kulturalny starszy pan, w jego mieszkaniu nigdy nie słyszeliśmy żadnych awantur - tak o mordercy 42-latki mówią jego sąsiedzi. Autor: Paweł Galek Asp. sztab. Wiesław Kluk, Komenda Powiatowa Policji w Mielcu: - Zatrzymany 68-letni mężczyzna przyznał się do zamordowania konkubiny. Grozi mu za to najwyższy dopuszczalny w Polsce wymiar kary, czyli dożywotnie pozbawienie wolności.