Jak poinformował rzecznik podkarpackiej policji podkom. Paweł Międlar, firma, w której pracował M., pochodzi z Wielkopolski. Podkreślił, że zebranie informacji i zdobycie dowodów na proceder zajęło policjantom z Wydziału do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej w Rzeszowie niemal rok. - Wówczas dotarły do nas pierwsze sygnały, że zlecenia dotyczące obsługi odwiertów prowadzonych przez przedsiębiorstwo w całym kraju miały być ustawiane - powiedział Międlar. Wyjaśnił, że przedsiębiorstwo zleca podwykonawcom usuwanie tzw. płuczki i części urobku powstałych podczas odwiertów. Takie usługi może świadczyć firma ze stosownymi pozwoleniami, bowiem są to odpady zanieczyszczone. - Zlecanie takich usług nie podlega procedurze określonej w przepisach o zamówieniach publicznych. W przedsiębiorstwie odpowiadał za to 56-letni Andrzej M. - dodał rzecznik. Według ustaleń policjantów, Andrzej M. ustawiał zlecenia pod firmy, które zgodziły się wręczyć mu 10 proc. kwoty, na jaką opiewała wartość prac. M. dostarczał przedstawicielom faworyzowanej firmy szczegółowe informacje dotyczące kontrofert. Jak zaznaczył Międlar, są to tzw. czynności preferencyjne, zabronione przez prawo. Według policjantów proceder ten trwał od 2003 r.; w tym czasie Andrzej M. przyjął łapówki na sumę ponad 780 tys. zł. Andrzej M. usłyszał zarzuty przyjmowania korzyści w zamian za działania wyrządzające znaczną szkodę majątkową przedsiębiorstwu. Grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności. - Oprócz Andrzeja M. policjanci zatrzymali także dwie inne osoby - członków zarządu firmy, która w ten sposób wygrywała przetargi. Prezes spółki Piotr P. oraz członek zarządu Krzysztof R. odpowiedzą za wręczanie łapówek. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności - dodał Międlar. Sąd Rejonowy w Rzeszowie, na wniosek policji i prokuratury, na 3 miesiące aresztował Andrzeja M. Natomiast prezes firmy spędzi w areszcie 2 miesiące; wobec Krzysztofa R. sąd zastosował poręczenie majątkowe. Policjanci zaznaczają, że to początek śledztwa i sprawa jest rozwojowa.