Po raz pierwszy Polacy zagrali na sanockim lodowisku ponad rok temu. Na inaugurację Areny podopieczni Rudolfa Rohaczka dwukrotnie zmierzyli się z Węgrami. Oba spotkania nasi reprezentanci przegrali (0:1 i 2:4), co było historycznym sukcesem Madziarów, którzy nigdy dotąd nie wygrali z Polską na wyjeździe. Tym razem Sanok gościł Francuzów - drużynę, która w kwietniowych mistrzostwach świata awansowała do hokejowej elity. Trójkolorowi grali wówczas w Chinach, w jednej grupie z Polską, i mecz z naszą reprezentacją wygrali 4:0. - Na mistrzostwach zajęliśmy drugie miejsce. Gdybyśmy powalczyli z Francją, byłoby inaczej. Dlatego chcemy się zrewanżować. Nie będzie łatwo, bo nasi przeciwnicy są na fali - przyznaje Zabrocki. Wspomniane mistrzostwa świata były jedną z największych szans na powrót Polaków do hokejowej elity. Rzadko zdarza się bowiem, by drużyny w Dywizji I prezentowały tak słabą formę, jak podczas imprezy w Chinach. - To nie ta sama drużyna, która w kwietniu walczyła o awans na mistrzostwach. Pozostało w niej tylko kilku tych samych zawodników. Chcemy odmłodzić zespół, przygotować go już pod kątem najbliższych igrzysk olimpijskich - tłumaczy drugi trener biało-czerwonych. Francja to zespół, który w ostatnich latach zrobił ogromny postęp. Jeszcze kilka sezonów temu Polacy łatwo ich ogrywali, a teraz czynią to z wielkim trudem. - Liczmy na wsparcie publiczności i na to, że w końcu się przełamiemy. Wiemy, że w Sanoku czeka nas gorąca atmosfera, dlatego tym bardziej mobilizujemy się na te pojedynki - mówił Zabrocki. Przez ostatnie kilkanaście dni nasi reprezentanci przebywali na zgrupowaniu w Jastrzębiu. Po dwóch sparingach z miejscowym I-ligowcem (wygrana 4:1) i meczu kontrolnym z reprezentacją do lat 20 (remis 3:3), Polacy pojechali na pierwszy sparing z Francuzami do Oświęcimia (remis 4:4). Wybór Sanoka na organizatora drugiego i trzeciego spotkania towarzyskiego z Francją nie był przypadkowy. - Miasto i obiekt zdały ważny egzamin, jakim były kwietniowe mistrzostwa świata do lat 18. W takim miejscu warto rozgrywać mecze reprezentacji, bo miejscowi kibice kochają hokej - mówi Zenon Hajduga, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. BARTOSZ WIŚNIEWSKI