Policja została zaalarmowana we wtorek około godz. 10.00, a cała sprawa dotyczy 30-letniej mieszkanka powiatu strzyżowskiego, która wraz z mężem i dwójką dzieci przyjechała rano do Krosna. Zdarzenie miało miejsce w budynku jednej z instytucji przy ul. Tysiąclecia. - Kobieta weszła do toalety, gdzie miała zostać zaatakowana przez młodego mężczyznę, który groził jej trzymanym w ręku nożem. W obawie o swoje życie 30-latka oddała napastnikowi portfel, w którym było ponad 3 tys. zł. W czasie napadu małżonek z dziećmi przebywali na zewnątrz budynku - relacjonuje Marek Cecuła, rzecznik prasowy policji w Krośnie. O całym zajściu powiadomione zostały wszystkie patrole, a na miejsce skierowano ekipę dochodzeniowo-śledczą. Jak dodaje rzecznik, już po chwili treść zeznań kobiety zaczęła budzić wątpliwości: - Pomimo sporej liczby osób przebywających na terenie obiektu, funkcjonariusze nie znaleźli żadnego świadka, który chociaż częściowo potwierdziłby relację zgłaszającej. Niczego podejrzanego nie zarejestrował również zakładowy monitoring. Przytłoczona ciężarem argumentów 30-latka przyznała w końcu, że całą historię zmyśliła. W rzeczywistości pieniądze wcześniej wydała i nie miała pomysłu, jak wytłumaczyć się z tego przed mężem. Tymczasem rozwiązanie, które wybrała, nie tylko nie rozwiązało jej problemów, ale doprowadziło do jeszcze poważniejszych komplikacji. - Zawiadamiając policję o rozboju, którego nie było, 30-latka popełniła przestępstwo, za które grozi jej grzywna, kara ograniczenia wolności albo jej pozbawienia do lat 2. Kobiecie grozi również kara pozbawienia wolności do lat 3 za składanie fałszywych zeznań - informuje Marek Cecuła.