"Wybuch bomby nastąpi o godz. 16" - SMS o takiej treści dotarł w piątek do pracowników rzeszowskiego zakładu Zelmer. Dyrekcja zdecydowała o ewakuacji pracowników. Po kilkugodzinnej akcji okazało się, że to jedynie fałszywy alarm. Szacuje się, że zakład stracił 600 tys. złotych. Informacja o podłożonej bombie dotarła do dyrekcji Zelmeru ok. godz. 13.50. - Wynikało z niej, że ładunek wybuchowy znajduje się na terenie budynków zakładowych przy ulicy Hoffmanowej i Przemysłowej - mówi podkomisarz Paweł Międlar, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. W tej sytuacji dyrektor Zelmeru w Rzeszowie zdecydował o wstrzymaniu produkcji i ewakuacji pracowników. Na miejsce przybyła straż pożarna i pogotowie ratunkowe. Zaraz potem do pracy przystąpili pirotechnicy z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji. Dokładnie przeszukali obiekty. Policjanci nie znaleźli ładunku ani żadnych przedmiotów mogących wzbudzić podejrzenie. O godz. 18. pracownicy wrócili do zakładu. W ocenie kierownictwa Zelmeru, straty wynikające z kilkugodzinnego przestoju w produkcji sięgają 600 tysięcy złotych. Policja szuka dowcipnisia, który wysłał wiadomość z pogróżką. Andrzej Łapkowski