Na początku stycznia policjanci zostali wezwani do leżącego na chodniku pijanego mężczyzny. Funkcjonariusze nie byli w stanie nawiązać jakiegokolwiek kontaktu z 41-latkiem, z okolic Jasła. Wezwali karetkę, która zabrała mężczyznę do szpitala. Tam się okazało, że miał ponad 5,5 promila alkoholu w organizmie. Takie informacje, niestety pojawiają się niemal każdego dnia... - Co za czasy! Lekarze muszą zajmować się pijakami zamiast ludźmi naprawdę chorymi - denerwuje się pani Jadwiga z Chmielnika. W podobny sposób reagują wszyscy, którzy znajdą się na izbie przyjęć w podkarpackich szpitalach. Pacjentów pod wpływem alkoholu, którym jest udzielana pomoc, jest ogromnie dużo. Najgorsze są "wynalazki" - Niestety, zatrucia alkoholem następują nie tylko wskutek nadużycia wyrobów przeznaczonych do spożycia - przyznaje Grzegorz Ostrowski, ratownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego przy Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie. - Często jest to wynikiem spożycia tzw. "wynalazków" jak płyn do spryskiwaczy, denaturat czy woda brzozowa. W dodatku zazwyczaj sami nietrzeźwi utrudniają udzielenie im pomocy. Ubliżają i szarpią się z pracownikami szpitala - dodaje ratownik. Przerażające statystyki Pomimo różnych ogólnopolskich kampanii, niezwykle trudno jest zmienić przyzwyczajenia naszych rodaków. - Liczba dowożonych do nas w każdym roku nieznacznie, ale jednak systematycznie rośnie - tłumaczy Zdzisław Król, dyrektor rzeszowskiej Izby Wytrzeźwień. - W roku 2010 zarejestrowano 6670 pobytów, w tym 347 kobiet. Najwyższy wynik zanotowany w rzeszowskiej izbie to 6,3 promila. Nasza placówka przyjmuje pacjentów do 4 promili, powyżej tego wyniku pacjent kierowany jest do szpitala ze względu na poważne zagrożenie życia - wyjaśnia dyrektor. Niska kultura picia Na alarm biją również instytucje zajmujące się rozwiązywaniem problemów alkoholowych. I coraz częściej zwracają uwagę na niską kulturę samego spożycia alkoholu. - Niepokojącym faktem jest, że ponad 1/3 spożycia przypada w ostatnich latach na wyroby spirytusowe i stale się zwiększa. Wzrost ten następuje kosztem wina - mówi Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Paweł Malinowski pmalinowski@pressmedia.com.pl FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");