- To śmieszne i żenujące, żeby wójt w kościele sobie dorabiał - napisał w liście skierowanym do redakcji "Super Nowości czytelnik z Zadąbrowia (woj. podkarpackie). - Pan Słabicki organistuje od dawna, ale w kampanii wyborczej zapowiadał, że jeśli zostanie wójtem, zostawi to zajęcie. Wszystko wskazuje jednak na to, że jest taki biedny, iż musi jeszcze te 600 złotych sobie dorobić - irytował się mężczyzna. - A przecież za to płaci gmina! Pan Słabicki sam sobie płaci za granie w kościele - przekonywał. Wójt rządzi i gra Temu, że jest organistą w kościołach w Orłach i Zadąbrowiu wójt Bogusław Słabicki bynajmniej nie zaprzecza. Stanowczo natomiast dementuje pogłoski, jakoby brał za to pieniądze, a tym bardziej by pobierał je z kasy gminy. - Nie wiem skąd w ogóle pomysł, że za "organistowanie" płaci gmina, a nie parafia - zastanawiał się wójt. - Żadnego wynagrodzenia za bycie organistą nie pobieram! - podkreślił. - Są mi zwracane jedynie koszty dojazdu ze Skołoszowa, gdzie mieszkam, do Orłów i Zadąbrowia, gdzie gram i prowadzę chór - dodał. - Nieprawdą jest także, jakobym w kampanii wyborczej obiecywał, że przestanę być organistą, jeśli wygram wybory. Przeciwnie, deklarowałem, że nie zostawię z dnia na dzień chóru i parafii - podkreślił wójt. "Skupić na mszy się nie można" - Powiem szczerze, że wielu mieszkańców jest bardzo zbulwersowanych tym, że wójt jest jednocześnie organistą - podkreślał oburzony mężczyzna. - No, bo jak to wygląda, żeby osoba na tak wysokim stanowisku pogrywała sobie w kościele? - pytał. - Tam ludzie przychodzą się modlić, a kiedy słyszą pana Słabickiego, to zwracają w tak świętym miejscu myśli ku codziennym, życiowym układom. Czy powinno tak być? - pyta mężczyzna, który był wyraźnie rozczarowany postawą wójta. "To żaden wstyd być organistą" Sam zainteresowany nie uważa, by bycie organistą było powodem do wstydu. - Grałem w kościele jako nauczyciel, jako dyrektor szkoły, a teraz jako wójt - powiedział B. Słabicki. - Nie widzę w tym nic złego, aczkolwiek mam zamiar istotnie zrezygnować z "organistowania", bo nie mam na to czasu - wyznał z żalem. - Nie mogę jednak nagle zostawić tych dwóch parafii i chóru, który prowadzę - wyjaśnił. Słabicki przyznał też, że otrzymał e-mail od zbulwersowanego zadąbrowianina i zaprosił go na osobistą rozmowę, ale pozostało to bez odzewu. - Pozwolę sobie zatem odpowiedzieć temu panu za pośrednictwem gazety: czy rzeczywiście uważa, że to taka wielka frajda, w każdą niedzielę i święto być zajętym i spędzać po 4 godziny w kościele? - zapytał wójt. - Skoro ten człowiek nie może się skupić na mszy św. z powodu osoby organisty, to chyba nie wie, po co przyszedł do kościoła - stwierdził Słabicki. Niecodzienna sytuacja budzi wątpliwości Mieszkaniec Zadąbrowia twierdzi jednak, że nie ma z wójtem, o czym rozmawiać.- A po cóż ja mam iść do pana wójta? - zapytał. - Ja mu nie wierzę - dodał z przekonaniem. Zapewne niewiele jest w Polsce takich gmin, gdzie wójt jednocześnie jest organistą. Wstyd to żaden, ale trudno się dziwić, że ta niecodzienna sytuacja niektórych bulwersuje. Monika Kamińska mkaminska@pressmedia.com.pl