- Jadąc od ulicy Strażackiej muszę przejechać aż 3 pasy ruchu, żeby dostać się na swój pas. A wszystko to przez notoryczne wyłączanie sygnalizacji świetlnej. Mężczyzna dodał, że jeszcze jadąc od Strażackiej musi ustąpić miejsca na drodze kierowcom wyjeżdżającym od strony osiedla Ziemowit. Narzeka, że wjazd na aleję Sikorskiego jest utrudniony, bo tą drogą jeżdżą bowiem kierowcy od strony Rzeszowa i Tyczyna. Ruch jest ciągły. Kierowca uważa, że jedynym wyjściem w tej sytuacji jest włączanie świateł. Tymczasem sygnalizacja działa sporadycznie. Wszystko jest w porządku? Zaprzecza temu Adam Gajewski, wicedyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Zieleni w Rzeszowie: - Od godziny 5 do godz. 17 w dni powszednie światła są włączone. Podobnie w soboty od godz. 5 do godz. 9. Od 9 do 14 światła działają w trybie pulsującym. Następnie od godz. 14 do 17 znowu działa kolorowa sygnalizacja. W niedziele i święta działają tylko światła pulsujące. Światło pulsujące nic nie daje Pana Pawła wyjaśnienia wicedyrektora nie przekonują. W ubiegłym tygodniu w czwartek jechał autem o godz. 15.20, czyli w godzinie szczytu, i światła nie były włączone. - Światła pulsujące przecież nic nie dają, bo pierwszeństwo przejazdu wciąż mają kierowcy jadący aleją Sikorskiego, a ja, chcąc włączyć się do ruchu ryzykuję spowodowanie kolizji drogowej - twierdzi kierowca. Sprawdziliśmy. Rzeczywiście pan Paweł ma rację. I chociaż według urzędników z MZDiZ światła działają dobrze, to jest to tylko teoria. Autor: MARIUSZ ANDRES