Tragedia sióstr - 4-letniej Łucji i 5-letniej Kingi - rozegrała się w bloku socjalnym w centrum Tarnobrzega (woj. podkarpackie). Sąsiedzi rodziny Ś. zarzekali się, że nie wiedzieli, co dzieje się w mieszkaniu na pierwszym piętrze budynku. Koszmar dziewczynek, których rodzice wpadli w narkotykowo-alkoholowy ciąg, wyszedł na jaw dopiero po tym, gdy wycieńczone dziewczynki znalazła lekarka z Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci. Przypomnijmy: 11 stycznia 2008 roku do Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu (woj. podkarpackie) trafiły dwie umierające dziewczynki. Siostry w asyście policji zabrała z mieszkania rodziców lekarka, która przyjechała z kontrolną wizytą. 4-letnia Łucja i 5-letnia Kinga przetrwały tylko dzięki zdrowemu rozsądkowi starszej o kilka lat siostry. Rodzice dzieci przez 11 dni nie zajmowali się dziećmi, bo pili i ćpali za otrzymane na święta pieniądze. Dziewczynki trafiły do szpitala w stanie agonalnym. Ważyły po kilka kilogramów. Ich nóżki były tak chude, że przypominały rączki niemowląt. Obie były niedożywione i odwodnione. Miały odparzenia i odleżyny. Gdyby ratunek dotarł nieco później, dziewczynki najpewniej już by nie żyły. Zanik mięśni uniemożliwiał im nie tylko poruszanie się, ale i przełykanie. Obie należało karmić sondą, a do usuwania śliny z ust używać specjalnej pompy. 11-letnia siostra robiła co mogła, by dbać o siostry. Tylko dzięki niej nie umarły one w domowych łóżeczkach. Rodzina Ś. ze względu na stan zdrowia dwóch córek była objęta wyjątkową opieką socjalną. Pieniądze płynęły do ich kieszeni, a oni bezwzględnie to wykorzystywali. Wsparcia udzielał MOPR, Urząd Miasta, fundacje oraz ludzie dobrej woli. Miesięcznie było to nawet 2 tysiące złotych. Niestety, rodzice, 36-letni wówczas Marcin i 32-letnia Katarzyna, przepijali pieniądze i wydawali je na narkotyki. Po ujawnieniu sprawy, sąd aresztował mężczyznę i odebrał małżeństwu dzieci. Dwoje starszych trafiło pod opiekę dziadków. Chore dziewczynki po opuszczeniu szpitala, trafiły do Domu Pomocy Społecznej w Lubaczowie. Tam zmarła jedna z sióstr. Sprawę badała prokuratura, ale uznała, że śmierć dziecka nie była bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych zaniedbań. Po wielotygodniowym procesie, sąd pierwszej instancji wydał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na 2 lata dla obojga rodziców. W środę sprawa ta była rozpatrywana przed sądem apelacyjnym w Tarnobrzegu, który uznał, że ojciec dzieci powinien ponieść większą karę. Marcin Ś. za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad niedołężnymi córkami spędzi za kratami 2 lata. Jego żona pozostanie na wolności. Małgorzata Rokoszewska