Do dziś wywieziono ponad 3 tony złomu. Niestety, stało się to możliwe dopiero po jego śmierci. Podwórko Zbigniewa G. z Niska dzięki ogólnopolskiej prasie i innym mediom znane było w całym kraju. Sam zainteresowany był z tego bardzo dumny, podkreślał nawet, że mówią o jego wyczynie nawet w Ameryce. A wsławił się tym, że swoją posesję wypełnił wszelkiego rodzaju odpadkami aż po okna pierwszego piętra budynku. Zbigniew G. twierdził, że nie jest żadnym śmieciarzem tylko zbieraczem surowców wtórnych. Uważał się też za bardzo bogatego, a zgromadzony materiał szacował na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zupełnie innego zadania byli jednak mieszkańcy ulicy Kościuszki, którym przeszkadzało takie sąsiedztwo. Ponieważ pan Zbyszek nie dawał się przekonać, by samodzielnie uprzątnął posesję, sąsiedzi pisali skargi do władz miejskich. Ówczesny burmistrz Tadeusz Peszek wydał więc decyzję administracyjną nakazującą uprzątnięcie podwórka. Ale pan Zbyszek tym się nie przejął. Wtedy Tadeusz Peszek wysłał służby komunalne na podwórko zbieracza. Zdołano nawet wywieźć trochę złomu. Może wywieziono by wszystko, gdyby nie to, że jeden z "życzliwych" sąsiadów podpowiedział panu Zbyszkowi, aby odwołał się od decyzji burmistrza do Kolegium Odwoławczego w Tarnobrzegu. Tak też się stało - i o dziwo - Kolegium Odwoławcze dopatrzyło się w burmistrzowej decyzji jakichś uchybień prawnych, i w ten niejako sposób stanęło po stronie Zbigniewa G. Pan Zbyszek poczuł się wówczas bardzo mocny, zażądał też rekompensaty za wywieziony złom. Przed niżańskim sądem przedstawił nawet wykaz zabranych przedmiotów, a także kosztorys utraconego majątku na kwotę 5 tys. złotych. Na szczęście sąd wykazał się trochę większym rozsądkiem. W efekcie zbieracz nie dostał pieniędzy, ale dano mu spokój. Taka sytuacja, trwała kilka lat. Niedawno obiegła Nisko wieść, że pan Zbyszek nagle zmarł. - W kilkanaście dni po śmierci pana Zbigniewa G. zaprosiliśmy jego małżonkę do urzędu - mówi niżańska wiceburmistrz Teresa Sułkowska. - Podczas rozmowy wyjaśniliśmy jej, że teraz na niej ciąży obowiązek wywiezienia złomu. Wtedy pani G. odpowiedziała, że zrobiłaby to, ale nie stać ją na wynajęcie ekipy i pojazdu. Ostatecznie doszło do porozumienia i spisaliśmy umowę, że podwórko posprząta gmina, a pieniądze za złom zostaną podzielone po połowie. Jedną część zabierze pani G., a drugą gmina. Będzie to zadośćuczynienie, chociaż w części, za poniesione koszty. Ekipa sprzątająca weszła na posesję zbieracza surowców wtórnych w piątek ubiegłego tygodnia. Do dziś wywieziono większość składowiska. Za 3 tony złomu obydwie strony dostaną 900 złotych do podziału. Wywózka odbywa się pod ścisłą kontrolą wdowy po panu Zbyszku.