Z czytelnikami spotkał się były proboszcz ks. Marian Balicki, a także obecnie pełniący tę funkcję ks. Franciszek Grela. Ostatnio napisane przez nich wiersze zaprezentowała czwórka niżańskich aktorów: Marek Urban, Małgorzata Rzucidło, Wiesław Kieżun i Krystyna Rębisz. Recytowane przez nich utwory były tłem do pokazania drogi życiowej obydwu kapłanów, a także ich działalności literackiej. - Każdy z nas ma swoją małą ojczyznę - dzielił się przemyśleniami Marek Urban. - Dla jednych jest to miejsce urodzenia, kraj dzieciństwa. Dla innych miejsce, które stało się życiową nadzieją, oczekiwaniem i spełnieniem. Jest nam niezmiernie miło, że takim miejscem dla księdza Mariana jest Nisko. Wiemy, że dla księdza Franciszka jest to ziemia świętokrzyska. I pewnie tak jest, bo przecież już dawno ks. Marian Balicki nazwał Nisko swoją ziemią obiecaną, ks. Franciszek Grela przez wiele lat związany był z Łagowem k. Kielc. Jest zresztą honorowym obywatelem tego miasteczka. Życie jednak postawiło przed nimi nowe zadania, musieli obydwaj opuścić swoje dotychczasowe miejsca zamieszkania i przyjąć obowiązki w innych parafiach. Ks. Marian Balicki jest teraz mieszkańcem Stalowej Woli. I choć z pewnością nie zapomniał o Nisku, czego wyrazem są słowa niedawno napisanego wiersza "Moje miasto Ur", powoli odnajduje swoje nowe miejsce w cieniu sosen rosnących wokół stalowowolskiego kościółka św. Floriana. Potwierdzeniem tego jest znamienny tytuł "W cieniu sosny", rozpoczynający ostatni rozdział najnowszego tomiku "Obudzi nas słowo". Ale i ksiądz Franciszek Grela staje się z wolna niżaninem. Życzliwością i pogodnym usposobieniem zjednuje sobie tu coraz szersze kręgi przyjaciół, i to nie tylko mieszkańców Niska, ale również kolegów, księży z okolicznych parafii. Oni też są najwięcej bohaterami jego wierszy, podobnie jak wcześniej, w tomiku "Opowieści Świętokrzyskie", byli nimi kapłani z okolic Łagowa. W sposób niezwykle taktowny, ale z dużą dozą humoru, opisuje ich słabostki, troski, pasje, przyzwyczajenia. Jak sam przyznał na spotkaniu, ma już w szufladzie sporo tego rodzaju utworów. Gdyby jeszcze do tego dodać wierszowane dedykacje, które wpisywał podczas wieczoru autorskiego, pewnie powstałby kolejny tomik, tym razem z opowieściami niżańskimi. Janusz Ogiński