Szybkie toasty, jeden za drugim i taksówka do pubu. A tam następne drinki na dobitkę, bez kontroli i obciachu. Obowiązkowo powtórka w sobotę. I tak praktycznie w każdy weekend. Mają od dwudziestu kilku do trzydziestu paru lat, niezłą pracę i zarobki. Są wolne, wyluzowane i wcale nie kryją, że uwielbiają to babskie weekendowe picie. - Te nasze wyjścia weekendowe do barów trzymają mnie przy życiu. Już w poniedziałek z niecierpliwością czekam na piątkowy wieczór. Jeszcze na początku tygodnia ustalamy szczegóły następnego wypadu, od kogo wychodzimy, co pijemy itp. A potem przychodzi piątek i zaczyna się prawdziwe szaleństwo - opowiada bez krępacji Aneta, 26-letnia elegancka księgowa w jednej z rzeszowskich firm. Musi się kręcić Dziewczyny mają swoją stałą imprezową babską ekipę, z którą piją praktycznie co tydzień. Znają się jak łyse konie. Przez palce patrzą na różne numery, jakie wyprawiają "pod wpływem". - Właśnie o to chodzi, żeby zagrandzić. Musi się coś dziać. Tydzień temu Marzena tak się wstawiła, że spadła ze stołka przy barze, a Aśka dała w pysk takiemu jednemu, bo usiadł na jej miejscu. Jej się agresor włącza po piciu. Zadyma się zrobiła, bo gość zawołał ochroniarza. Ledwo ją wybroniłyśmy. Dali się jakoś ubłagać, bo to w końcu stała klientka. Szkoda taką wyrzucać - opowiada ze śmiechem 29-letnia Wiola, rozwódka, która pracuje w banku. Barowa emancypacja Kiedyś mówiło się, że kobiety piją inaczej niż mężczyźni, po cichu. Spora grupa dalej tak pije. Ale wiele kobiet bez obciachu weszło do barów i piją równo z facetami. Przy kieliszku wódki zaciera się różnica płci. Pijana kobieta w pubie nikogo nie gorszy, nawet gdy siedzi sama i wychyla kieliszek za kieliszkiem, a co dopiero w towarzystwie, gdzie picie stało się normą. Może najwyżej wzbudzić u niektórych bardziej wrażliwych obrzydzenie. Ta, która nie pije traktowana jest jak czarna owca. Z taką to nie ma po co się spotykać. Odstaje od grupy i ta pijana reszta czuje się przy niej gorsza, obserwowana, krytykowana i napiętnowana. Aż przybije gwoździa Coraz więcej kobiet pije i coraz szybciej się uzależnia. Alkohol pozornie zbliża do reszty towarzystwa, sprawia że stają się wyluzowane i pewne siebie, czego nie potrafią na trzeźwo. Wiele z nich nie ma pojęcia ile alkoholu spożywa. Bo jak się siedzi w barze pół nocy, to się drinków nie liczy. - Najmocniejszy łeb ma Marzena. Ona to nawet flachę wypije w jeden wieczór. A jak ma dość, to przybija gwoździa i trzeba ją odholować do domu. Ale zwykle jest grzeczna i nawet się nie stawia. Tylko na drugi dzień wydzwania do wszystkich i pyta co robiła, bo niewiele pamięta - komentuje rozbawiona Wiola. Taki scenariusz powtarza się co tydzień. Skąd biorą na to siły? - Śpię w sobotę do południa, potem małe piwko na rozkręcenie dnia, prysznic, fryzura, maseczka na twarz i w sobotę wieczorem jazda od nowa. W niedzielę też czasami spotykamy się na drinka, ale już nie w dyskotece, bo trzeba się wyspać przed pracą - nie ukrywa Aneta. Granica się zaciera Tadeusz Boratyn z rzeszowskiego ośrodka terapii uzależnień ostrzega, że takie niekontrolowane picie weekendowe prowadzi do choroby alkoholowej. Potwierdza też, że coraz więcej młodych, wykształconych i niezależnych finansowo kobiet zgłasza się na terapię odwykową. - Jeśli kobieta każdy weekend spędza przy alkoholu i wieczorną libację poprawia jeszcze kolejnego dnia, jest to ewidentna utrata kontroli picia i sygnał uzależnienia. Naturalnym stanem człowieka jest trzeźwość. Weekendowe upijanie się, które przyszło do nas z Zachodu, nie jest stanem normalnym. W perspektywie kilku lat taka kobieta nie utrzyma tylko weekendowego przymusu napicia się i uzależnienie będzie się coraz bardziej pogłębiać - przestrzega Tadeusz Boratyn. Wódka pokona każdy łeb - W obecnej obyczajowości uzależnić może się każdy, kto nie zna mechaniz-mów uzależnienia. Kobiety uzależniają się od alkoholu, bo piją. Niczego więcej nie trzeba. Regularne picie przyzwyczaja organizm do pewnej dawki alkoholu. Gdy go zabraknie, organizm upomina się o swoje - ostrzega Kornela Lipiec, psycholog kliniczny specjalista. Bo jak mówią trzeźwiejący alkoholicy: "Nie ma takiego łba, żeby mu wódka nie dała rady". Dla wielu uzależnionych kobiet alkohol jest lekarstwem na trudności emocjonalne, frustracje, stresy, lęki, samotność i życiowe problemy przerastające możliwości obronne organizmu. Topią w alkoholu depresję, poczucie beznadziejności, zniechęcenie i wyczerpanie psychiczne. Autor: URSZULA PASIECZNA