W ciągu trzech miesięcy na konsultacje lub operacje oczu do Lublina i Krosna wyjechało już ośmioro dzieci. Każde drogę, ponad 100 kilometrów przemierzyło kilka razy. - To kuriozalna sytuacja - mówią lekarze na oddziale noworodków oraz dyrektor szpitala i wojewódzka konsultant ds. neonatologii. Problemy zaczęły się w kwietniu, kiedy rzeszowscy okuliści nie podpisali umów z dyrekcją WSS w Rzeszowie. Chodzi o pieniądze czy urażoną dumę - Okuliści za takie same pieniądze i na takich samych warunkach jak ja proponowałem, konsultują i leczą dzieci urodzone w szpitalu numer 2 i w szpitalu miejskim - mówi Bernard Waśko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie. - Tylko dziecko, które wymaga takiej konsultacji, a urodziło się w naszym szpitalu, musi jechać karetką do Krosna czy na operację do Lublina. Zbulwersowana konsultant - Badania wcześniaków w naszym szpitalu mogłyby być zorganizowane na dotychczasowych zasadach, gdyby lekarze okuliści, (...) którzy złożyli oferty szpitalowi, nie odmówili następnie podpisania umów na inne procedury okulistyczne. Postępowanie takie (...) jest kolejnym przykładem wykorzystywania dzieci jako zakładników w celu uzyskania przez lekarzy dodatkowych korzyści materialnych" - pisze w piśmie do dyrektora wojewódzka konsultant ds. neonatologii, dr n. med. Ewa Homa. Sytuacja taka potrwa jeszcze do jesieni. Wtedy okuliści, którzy pracują szpitalu na Szopena, zdobędą odpowiednie kwalifikacje. Do tej pory noworodki nadal będą wożone do Lublina i Krosna. ANNA MORANIEC