Nie najlepiej pod tym względem jest również z przetworami rybnymi (za mało ryby w rybie), soków (za dużo wody). Zaniżana jest też w piwie zawartość ekstraktu sodowo-chmielowego i alkoholu. Za takie nadużycia zakłady przetwórcze z regionu są karane finansowo. To nie jedyne oszustwa producentów. Np. w maśle w ponad 5 procentach jest za dużo wody, a za mało tłuszczu. W wyrobach z mięsa drobiowego również odnotowano niedostatek mięsa na korzyść wody. Dlatego też żywność, którą kupujemy, jest coraz niższej jakości. W sumie 15 procent produktów spożywczych sprzedawanych w regionie nie spełnia norm jakościowych. Powód: producenci, żeby sprostać wymaganiom supermarketów (sprzedają one wyroby bardzo tanio), muszą je dostarczać w niskich cenach i jedynym dla nich wyjściem jest oszukiwanie na zawartości towarów. Tak więc w wędlinach czy przetworach rybnych zamiast tłuszczu, czy białek, dodawana jest woda. Za taki proceder kary nakłada Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. - Za dodawanie niedopuszczalnych składników do żywności karzemy ich producentów - poinformował Zbigniew Niemczak, zastępca podkarpackiego inspektora jakości handlowej w Rzeszowie. - W tym roku na Podkarpaciu już ukaraliśmy jeden z zakładów przetwórczych najwyższą karą, w wysokości 10 tysięcy złotych. Grzywny jakie nałożyliśmy na innych producentów, zaczynały się od tysiąca złotych i sięgały 3 - 4 tysięcy złotych. Jak dochodzi do oszukiwania klientów, którzy zmuszeni są kupować wędliny gorszej jakości? Hipermarket ogłasza nieoficjalny przetarg na np. dostawcę parówek, informując, że może za nie zapłacić najwyżej 4,50 zł za kilogram. Producenci rywalizują więc między sobą i przedstawiają oferty coraz niższe cenowo. W końcu wygrywa oferta bardzo tania, np. 3.10 zł za kilogram. Za taką cenę wytwórca wędlin może zaproponować tylko fatalnej jakości parówki. Klienci więc początkowo są zadowoleni, że kupili wędlinę tak tanio, ale po jej spróbowaniu szybko się orientują, że jej smak jest daleki od ideału. Mariusz Andres