Jednak czas bardzo szybko weryfikuje te przyrzeczenia i z obietnic nierzadko nic nie wychodzi. Są wszak skuteczne sposoby, żeby dotrzymać danego sobie słowa. Sylwestrowa noc sprzyja składaniu sobie życzeń, obietnic i przyrzeczeń. Kończy się stary rok, zaczyna nowy, wszyscy rozliczają miesiące, które minęły, wyliczają osiągnięcia i straty. W ostatni dzień roku chętniej też obiecujemy sobie, że zmienimy swoje życie. Liczymy, że z pierwszym dniem nowego roku wszystko będzie inne, lepsze i ciekawsze. Noc obietnic i przyrzeczeń - Wstyd się przyznać, ale co roku w sylwestra, tuż przed północą obiecuję sobie, że w przyszłym roku coś zmienię w swoim życiu. Ostatnio miałam mocne postanowienie, że już od pierwszego stycznia będą jadła dużo mniej słodyczy. Ale słowo złamałam już kilkanaście godzin później, na kolacji u rodziców objadłam się tortem. A potem było tylko gorzej - przyznaje 27-letnia Joanna z Sędziszowa Młp. Chyba każdy przekonał się na własnej skórze, że najtrudniej dotrzymać przyrzeczeń składanych samemu sobie. I mimo początkowego zapału i szczerych chęci, entuzjazm mija już po kilku tygodniach. A to nie było czasu na siłownię, a to papieros miał być lekiem na skołatane nerwy, a słodycze poprawić humor. Bo przecież wymówka zawsze się znajdzie. Ale jeśli już ktoś postanowi zmienić coś w nowym roku, to powinien do tego podejść we właściwy sposób. Wykonalne i konkretne - Po wielu próbach rzucania palenia, na własnej skórze przekonałem się, że nie jest to wcale takie łatwe - mówi 41-letni Michał z Rzeszowa. - Przez kilka lat w sylwestra obiecywałem sobie i innym, że właśnie wypalam ostatniego papierosa w swoim życiu. Ale w końcu doszedłem do wniosku, że źle do tego podchodzę. Powinienem co roku planować, że będę palił mniej. Byłoby łatwiej. Rzeczywiście psychologowie potwierdzają, że zamiast obiecywać sobie, że schudniemy 15 kilogramów, lepiej zacząć np. od pięciu. Zrzucenie kilkunastu kilogramów nadwagi nie jest łatwe, a pięć kilogramów jest bardziej realne. Rada jest prosta: nie porywać się z motyką na słońce. Powinno się też ukonkretniać swoje plany na najbliższe miesiące. Zamiast mówić, że nauczymy się języka obcego, lepiej obiecać sobie, że zapiszemy się na kurs np. języka francuskiego. Jasno określone przyrzeczenie bardziej mobilizuje. Metodą eliminacji Początek nowego roku sprawia, że mamy mnóstwo energii. Bardzo dużo planujemy, obiecujemy sobie, że postawimy życie na głowie. Ale po kilku tygodniach okazuje się, że im więcej planujemy, tym trudniej zrealizować te postanowienia. - Zawsze w pierwszy dzień nowego roku robię listę przyrzeczeń - opowiada 19-letnia Dominika z Ropczyc. - Początkowo na liście jest nawet kilkanaście rzeczy, które chciałabym zrobić. Później wracam do tej listy nawet kilkanaście razy i zawsze coś wykreślam. Po głębszym zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że albo jest to niemożliwe do zrealizowania, albo niczego to nie zmieni w moim życiu. Stosując metodę eliminacji zostawiam najwyżej trzy postanowienia, które jest dużo łatwiej zrealizować - mówi dziewczyna. Żeby biły po oczach Jeśli noworoczna obietnica ma być zrealizowana, trzeba o niej pamiętać każdego dnia. Najlepszym sposobem jest zapisanie. I nie w notesie, do którego zaglądamy od przypadku do przypadku. Notatka musi rzucać się w oczy. - Trzy wybrane przyrzeczenia zawsze spisuję na dużej kartce i przypinam np. do lodówki. Zawsze piszę je zielonym pisakiem, bo zielony to kolor nadziei. Więc mam większe szanse na to, że odniosę sukces - śmieje się Dominika. Postanowienie powinno być też właściwie sformułowane. Każdy zakaz, np. bezmyślnego siedzenia przed telewizorem, nawet jeśli sami go stawiamy, wywołuje w nas podświadomy sprzeciw. Lepiej zaproponować sobie coś w zamian i napisać: ''Przynajmniej dwa razy w tygodniu wieczorem poczytam ciekawą książkę''. W towarzystwie raźniej Niektórzy podejmują noworoczne zobowiązania grupowo. Umawiają się ze znajomymi i nawzajem motywują się np. do ćwiczeń na siłowni. - Kiedy w końcu zmobilizowałem się, żeby rzucić palenie namówiłem do tego dwóch kolegów - wspomina Michał. - Kiedy jednego ciągnęło, żeby zapalić, pozostali przekonywali go, żeby wytrzymał. W ten sposób dwóm z nas udało się rzucić nałóg. Krzysiek, ten, który nie wytrwał we wspólnym postanowieniu, rzucił palenie rok później. On potrzebował innej motywacji - dodaje. Małe systematyczne kroczki mogą każdego doprowadzić do sukcesu i oszczędzić porażki. A jedno zrealizowane przyrzeczenie zachęci do podejmowania nowych zobowiązań. Jeśli uda się teraz, to za rok z pewnością będzie łatwiej. ANNA OLECH