Czy można zostać wymeldowanym bez swojej wiedzy i zgody? Najwyraźniej tak, skoro taka sytuacja spotkała Magdalenę Litewską z Rzeszowa. - Dowiedziałam się o tym w dniu wyborów - mówi czytelniczka "Super Nowości". Najgorsze, że winnych nie ma. - Od lat, tak jak cała ulica Hanasiewicza, głosuję w domu kultury na Staroniwie - opowiada pani Magdalena. Jakież było jej zdziwienie, gdy w lokalu wyborczym dowiedziała się, że nie ma jej na liście. - Nie było ani takiego domu, ani nazwiska - dodaje. Z tego lokalu odesłano ją do kolejnego, stamtąd... do następnego. - Dopiero w czwartym punkcie głosowania, który odwiedziłam w końcu zadzwonili do Wydziału Spraw Obywatelskich i wtedy okazało się, że nie jestem zameldowana - mówi. Niby wymeldowana, a wydano jej nowy dowód Pani Magdalena przypomina, że w domu przy Hanasiewicza zameldowana jest na pobyt stały od 1989 r., a od 1999 r. jest właścicielem domu i posesji. - Data wymeldowania to 31 maja 2004 roku - zaznacza Magdalena Litewska. - Sytuacja jest bardzo dziwna, bo w żadnych poprzednich wyborach nie miałam problemów. W dodatku w 2007 roku wydano mi nowy dowód z takim samym adresem! Dopiero przypadkowo przy wyborach sprawa wyszła na jaw. W Wydziale Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta Rzeszowa pani Magdalena napisała oświadczenie, że jest zameldowana pod tym adresem i mieszka cały czas. Według urzędników doszło do jakiejś pomyłki. Nie można się jednak dowiedzieć, kto jest winny. Urzędnicy nic nie wiedzą - Nie mamy formularza z 2004 roku - wyjaśnia Adam Litwa, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta Rzeszowa. - Takie dokumenty trafiają po pięciu latach na makulaturę. W tzw. karcie KOM (w której są odnotowane zmiany w zameldowaniu na pobyt stały) jest tylko adnotacja sporządzona drukiem maszynowym z pieczątką i datą, ale bez podpisu. Pracownik urzędu, który wówczas zajmował się ewidencją z ul. Hanasiewicza zaprzecza, że miał z tą adnotacją coś wspólnego. Ma nawet wątpliwości co do daty. - Ona o niczym nie świadczy - uważa, sugerując pośrednio, że mogła zostać dopisana później. Zapis już usunęli Trudno to zresztą będzie sprawdzić, bo adnotacja została już, jak mówią urzędnicy "zamalowana". Według nich nie ma więc sprawy, a pani Magdalena jest cały czas zameldowana, co (dopiero na jej prośbę) potwierdzono stosownym zaświadczeniem. - W niedzielę na pewno znajdzie się na liście wyborców - zapewnia dyrektor Litwa. Pani Magdalena nie jest usatysfakcjonowana. Ma podejrzenia, że wymeldowanie nie było pomyłką, ani dziełem przypadku. - To przygotowanie pod pustostan - snuje przypuszczenia. Nie uspokajają ją tłumaczenia urzędników, że zameldowanie nie ma już obecnie związku ze sprawami majątkowymi. - Miałam podobną sytuację w swojej rodzinie, że przez działania urzędników z papierów zniknął człowiek - dodaje pani Magdalena. Krzysztof Kuchta kkuchta@pressmedia.com.pl