Niejednokrotnie jest tak, że na czas nieobecności zabezpieczamy nasze mieszkanie na wszystkie możliwe sposoby. A gdy zostajemy sami, nieopatrznie otwieramy drzwi byle komu. Oto kilka porad, jak nie stać sięofiarą złodziei i oszustów. Do drzwi zapukało dwóch mężczyzn. Przedstawili się jako pracownicy spółdzielni mieszkaniowej. Pod pretekstem sprawdzenia okien w mieszkaniu zostali wpuszczeni przez starszą kobietę do środka. Rzekomo okna miały być wymieniane i koniecznością było sprawdzenie ich stanu technicznego. No cóż, okazja kusząca, ale... Po chwili jeden z mężczyzn wszedł razem z właścicielką mieszkania do kuchni. Kobieta nawet nie zwróciła uwagi na to, co działo się z drugim. Zorientowała się dopiero wówczas, gdy zauważyła, jak wybiega on z pokoju, za nim wybiegł również mężczyzna "sprawdzający" okna. Ten fakt zaniepokoił kobietę. Weszła do pokoju i zauważyła, że z segmentu zginął portfel. Łupem padło kilkaset złotych. Podobne sytuacje stają się, niestety, codziennością. W większości przypadków oszustw i kradzieży policja odnotowuje fakt, iż właściciele sami wpuszczają przestępców. Po prostu dają się nabrać na "słodkie kłamstwo". Bądź czujny! Dlatego powinniśmy przede wszystkim rozpoznać nasze otoczenie. Wiedzieć, że np. listonosz przychodzi codziennie ok. 13, a odczyty liczników prowadzone przez spółdzielnie odbywają się po uprzednim umieszczeniu ogłoszeń. Jeżeli już ktoś zapukał do naszych drzwi, zawsze możemy go wylegitymować i uwiarygodnić cel jego wizyty. - Nie bójmy się tego robić. To nasze prawo - zaznacza nadkomisarz Mirosław Wośko, naczelnik sekcji prewencji Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. Jak sprawdzić? Spojrzyj w wizjer. Jeżeli jest to osoba nieznana, zapytaj "kto". Gdy nadal nie jesteś przekonany o uczciwości zamiarów, zasuń łańcuch i poprzez szparę w drzwiach poproś o dokument tożsamości, np. legitymację służbową lub dowód osobisty. Wówczas dowiesz się, czy osoba za drzwiami rzeczywiście jest tą, za którą się podaje. Mundurowi Policjanci, straż graniczna, celnicy, urzędnicy skarbowi itd. muszą najpierw się przedstawić i określić cel swojej wizyty. Możemy też zażądać od nich okazania legitymacji służbowej. Następnym krokiem powinno być wykonanie telefonu do jednostki, do której podają, że należą. Powinno się nam udzielić informacji, że rzeczywiście wizyta ta jest prawdziwa. W przeciwnym przypadku od razu możemy zgłosić próbę oszustwa na policję. Najczęściej jest też tak, że gdy wrócimy do drzwi, tej osoby już tam nie ma. Wówczas, dzwoniąc na 997, musimy podać dokładny rysopis domniemanego oszusta, aby policja mogła rozpocząć poszukiwania i zapobiec ewentualnym przestępstwom. Pracownicy spółdzielni i gazowni Najczęściej oszuści podają się za pracowników spółdzielni, gazowni lub zakładu energetycznego. Tak jak w przypadku mundurowych zapytaj, po co przychodzą i wylegitymuj ich. Prawdziwi pracownicy spółdzielni czy innych instytucji na pewno nie będą mieli nic przeciwko naszej ostrożności. Zadzwoń do spółdzielni. Jednak numeru poszukaj w książce telefonicznej, a nie dzwoń na ten, który podaje przybysz. Przecież telefon może odebrać jego wspólnik "potwierdzający" autentyczność. Osoby ze spółdzielni, gazowni i zakładu energetycznego zazwyczaj są jednak pracownikami stałymi. Od lat mają te same rejony, w których działają. Dlatego też powinniśmy znać ich z twarzy. Z drugiej też strony, sama ich wizyta powinna wzbudzić niepokój, gdyż w większości przypadków odczyty z gazomierzy i liczników elektrycznych prowadzone są poza obecnością właścicieli. Znajdują się one przecież na klatkach schodowych bloku lub na budynku domu. Natomiast rachunki przychodzą później pocztą. Pseudosprzedawca Najczęstszym rodzajem oszustw jest handel lub usługi obnośne. Przestępcy oferują przeróżne rzeczy w okazyjnych cenach. Jeszcze bardziej atrakcyjnie wygląda oferta odkupu od nas jakichś staroci, rzeczy niepotrzebnych, których często nie brak w każdym domostwie. Tak naprawdę wszystko to ma na celu dostanie się do mieszkania, oszacowanie wartości znajdującego się w nim mienia oraz poznanie stanu zabezpieczenia. I nawet jeżeli tym razem nic nie ukradnie, złodziej będzie miał już rozpoznanie i może wrócić do domu czy mieszkania podczas naszej nieobecności. Dlatego też nie opowiadaj o swoim stanie posiadania. Unikaj rozgłosu na temat swoich dochodów, zamiarów inwestycyjnych, planowanych zakupów. Podobnych rozmów należy unikać zwłaszcza w obecności osób obcych i dzieci. Nie kuś losu i złodziei Pamiętajmy też o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Nawet, gdy wchodzimy do domu na krótką chwilę, zamykajmy drzwi na zamek. Niejednokrotnie pod postacią osób roznoszących ulotki złodzieje przemierzają klatki. Sprawdzają poszczególne mieszkania, chwytając za klamkę. Gdy otwarte, bez skrupułów wchodzą i zabierają wszystko, co popadnie. A jak wiadomo, w przedpokoju mamy zazwyczaj kurtkę, a w niej: portfel, dokumenty i kluczyki od samochodu. Niejednokrotnie bywa tak, że zanim się zorientujemy, iż zostaliśmy okradzeni, nasz pojazd już odjedzie z kompletem dokumentów i gotówką. Andrzej Łapkowski