Nie pojawił się na treningu, nikogo nie uprzedzając o swoich zamiarach. Longinus Uwakwe, o czym informowaliśmy w poniedziałkowych "Super Nowościach" podczas ostatniego sparingu ze Stalą Rzeszów był obserwowany przez wysłanników pierwszoligowca z Ukrainy, Karpat Lwów. Widać wpadł im w oko, skoro wczoraj zamiast zjawić się w klubie i podpisać umowę, wczesnym rankiem uciekł ze Stalowej Woli nikomu się nie opowiadając. - Nie wiem gdzie jest, nie dzwonił do mnie, gdyby rzeczywiście uciekł byłaby to dla nas niepowetowana strata. - mówi rozgoryczony Władysław Łach, szkoleniowiec "Stalówki". Tajemniczy "menago" Z naszych ustaleń wynika, że przyczyną zdezerterowania ulubieńca stalowowolskiej publiczności były działania jego menadżera. Tajemniczy jegomość jest ponoć prezesem klubu w Lagos, stolicy Nigerii, skąd sprowadza do Polski coraz to nowe perły z "Czarnego Lądu". Na co dzień, co ciekawe, jest praktykującym ginekologiem, z gabinetem w Krakowie. W Stalowej Woli pojawił się wraz z nastaniem rządów Albina Mikulskiego. Od tamtej pory systematycznie odwiedza Podkarpacie, prowadząc interesy piłkarzy ze "swojej stajni": Longinusa Uwakwe i Abela Salamiego w Stalowej Woli oraz Ukonu Mba Chukwuemeka i Emanulea Udoudo w Rzeszowie. Wygląda na to, że to właśnie on jest sprawcą całego zamieszania, sprowadził Ukraińców do Stalowej Woli i zdrowo "namieszał" Uwakwe w głowie. Dzisiaj wróci? Nasze próby ustalenia gdzie podziewa się Longinus spełzły na niczym. Jest jednak wielce prawdopodobne, że dziś Uwakwe pojawi się z powrotem w Stalowej Woli i pojedzie na mecz do Straszęcina, gdzie "Stalówka" będzie sparować z Koroną Kielce. - Piłkarz musiał wyjechać uregulować urzędowe sprawy związane z pobytem i pozwoleniem na pracę w Polsce. W nadchodzącym sezonie na pewno będzie reprezentował barwy naszego klubu. - usłyszeliśmy w stalowowolskim klubie. PIOTR PYRKOSZ