Co więcej, dla wygody urzędników, dzień w dzień zatrzymuje się na dworcu podmiejskim PKS, chociaż nie ma na to zgody jego administratora. Dlaczego prywatny przewoźnik ryzykuje łamanie prawa i płacenie wysokich kar, by ułatwić życie urzędnikom? Nie od dziś wiadomo, że kursowy autobus prywatnego przewoźnika łamie prawo i nadkłada trasy, by zabrać prosto z pracy urzędników marszałka odpowiedzialnych, m.in. za wydawanie zezwoleń na świadczenie usług transportowych. Najważniejsi urzędnicy W każdy roboczy dzień kursowy bus firmy "X", jeżdżący na trasie Rzeszów - Krosno, podjeżdżał przed budynek Departamentu Geodezji, Transportu i Gospodarki Mieniem Urzędu Marszałkowskiego, chociaż firma "X" nie miała i nadal nie ma zgody na zatrzymywanie swoich busów w tym miejscu. Co więcej, zgodnie z zezwoleniem wydanym przez sam urząd marszałkowski (!), pojazd nie mógł jechać tą trasą.A mimo to wsiadało tam kilku urzędników marszałka, m.in. Jacek Guzik, kierownik oddziału transportu w Departamencie GTiGM. Jak nie tu, to tam Po doniesieniach prasowych, bus "X" przestał zatrzymywać się przed budynkiem urzędu. Zmienił miejsce postoju i stawał... kilkanaście metrów dalej, w bocznej uliczce. Tam też go wytropiono. Nastąpiła kolejna publikacja. Bus zniknął z tej uliczki. Pojawił się jednak... na dworcu podmiejskim PKS, czyli jakieś 100 m od budynku urzędu. Codziennie podjeżdża tam na stanowisko nr 1, gdzie wsiadają urzędnicy. Pojazd pojawia się zwykle kilka minut po godz. 15.30. Jeśli nie wszyscy pasażerowie od marszałka zdążą na czas, kierowca czeka na komplet. Tyle, ile trzeba. Wśród wygodnickich nadal jest J. Guzik. Po piracku Tym samym przewoźnik nie tylko łamie warunki zezwolenia na świadczenie usług przewozu osób. Bezprawnie korzysta też ze stanowiska na podmiejskim dworcu PKS. - Ta firma nawet nie występowała do nas o zgodę na zatrzymywanie się na dworcu. Każdy chcący korzystać z tego miejsca, musi mieć nasze zezwolenie i płacić za postój. Nie robimy większych trudności, ale wszystko musi zostać dopracowane - mówi Czesław Piela, prezes PKS Rzeszów SA. Obiecanki cacanki Marszałek Zygmunt Cholewiński obiecał, że przyjrzy się swoim podwładnym i ukróci ich samowolę. Efekt? Nie zmieniło się nic... BARTOSZ BĄCAL