Wieczorem policjanci odebrali zawiadomienie o tym, że na Placu Solidarności trzech mężczyzn spożywa alkohol. Na miejscu zastali 49-letniego Stanisława B., jego rówieśnika Zbigniewa W. oraz 30-letniego Stanisława T. Mężczyźni zostali pouczeni, funkcjonariusze czekali aż się rozejdą. Nagle zobaczyli, że Stanisław T. i Zbigniew W. układają na ławce Stanisława B., nie dawał znaku życia. Funkcjonariusze sprawdzili puls mężczyzny, był niewyczuwalny. Sierżanci: Waldemar Miazga i Grzegorz Pietrucha z Sekcji Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Dębicy natychmiast wezwali karetkę pogotowia, a sami rozpoczęli reanimację. - Obserwowałem to z balkonu mojego mieszkania i uważam, że mundurowym należą się słowa uznania. Akcja przeprowadzona została bardzo profesjonalnie. Trzeba wiedzieć, że reanimowanie człowieka, to naprawdę ogromny wysiłek - mówi mieszkaniec Dębicy. W międzyczasie na miejscu pojawiło się pogotowie, ratownicy przejęli akcję reanimacyjną przy użyciu defibrylatora. Po kilku minutach serce Stanisława B. zaczęło bić samodzielnie. Pogotowie zabrało go do szpitala.