- Takie zdjęcie zostaje anulowane, gdyż nie ma prawnych możliwości wyegzekwowania mandatu - wyjaśnia mł. asp. Paweł Międlar z podkarpackiej policji. Fotoradary podkarpackiej policji zrobiły w ubiegłym roku 27 693 zdjęcia. Na każdym widać samochód przekraczający dopuszczalną prędkość. Za te zdjęcia 8667 kierowców zapłaciło 1 mln 757 tys. 100 zł. Do sądów grodzkich skierowano też 917 wniosków o ukaranie. Pouczeniem zakończono 744 postępowania. Co z pozostałymi zdjęciami? - W toku jest ponad dwadzieścia i pół tysiąca spraw - mówi Paweł Międlar. - Prowadzimy też postępowania w sprawie wykroczeń zarejestrowanych w innych województwach, ale popełnionych przez podkarpackich kierowców. My z kolei wysyłamy do właściwych komend zdjęcia samochodów z obcymi rejestracjami. O ile są to rejestracje polskie. Zagraniczniak zdjęcia nie dostanie. Jeżeli fotoradar sfotografuje zagranicznego kierowcę, to... - Postępowanie jest umarzane - przyznaje aspirant Międlar. - W obecnym stanie prawnym nie ma możliwości skutecznego ukarania zagranicznych kierowców za wykroczenia udokumentowane zdjęciami z fotoradaru. Są oni natomiast karani po zatrzymaniu bezpośrednio po popełnieniu wykroczenia zaobserwowanego przez policjantów. Fotoradary nie tylko na słupach Fotoradary ze słupów zrobiły w ubiegłym roku 8220 zdjęć, a z trójnogów aż 19 473. - Zaobserwowaliśmy, że w miejscach ustawienia słupów kierowcy zwalniają, a po ich minięciu natychmiast dodają gazu - ujawnia Paweł Międlar. - Dlatego często ustawiamy fotoradar w pewnej odległości za słupem lub przed nim. Po podkarpackich drogach jeżdżą też nieoznakowane radiowozy z kamerami filmującymi zbyt szybko jadących kierowców. - Przyczyną większości wypadków drogowych jest nadmierna prędkość - mówi Paweł Międlar. - Duża prędkość powoduje, że skutki takich zdarzeń są bardzo tragiczne. Nie pomagają apele o rozwagę. Uświadomimy więc kierowcom, że zbyt szybka jazda się nie opłaca. KRZYSZTOF ROKOSZ