"Od lat przekazywałem chleb dla najbiedniejszych. Wydawało mi się to naturalne. Do czasu, gdy przyszli do mnie na kontrolę z Urzędu Skarbowego. Okazało się, że od darowizny muszę zapłacić podatek VAT. Do tego dostałem jeszcze karę. Teraz muszę zapłacić kilkanaście tys. zł. Tylko dlatego, że chciałem pomóc ludziom" - żali się "Nowinom" jeden z właścicieli piekarni na Podkarpaciu. Przepisy podatkowe są jednak bezduszne i skrupulatnie egzekwowane przez urzędników. "Rzeczywiście, przepisy mówią, że od darowizny należy odprowadzić podatek VAT" - potwierdza Piotr Hirszberg, kierownik działu podatku VAT w Urzędzie Skarbowym w Rzeszowie. Okazuje się, że gdyby piekarze wyrzucali chleb na śmietnik, to podatku nie musieliby płacić. "Trudno sobie wyobrazić, żeby któryś z nas wyrzucał pieczywo. Dlatego jesteśmy zmuszani do kombinowania. Przekazujemy chleb różnym organizacjom czy stowarzyszeniom za darmo, ale nie wypisujemy faktur. Nie czuję się oszustem, który nie chce płacić podatków, bo to są idiotyczne i niemoralne przepisy" - mówi jeden z rzeszowskich piekarzy. "Codziennie otrzymujemy od firmy, która wygrała przetarg, duże ilości pieczywa. To legalna sprzedaż i jest opodatkowana. Chleb przywożą nam też piekarnie, ale chcą pozostać anonimowe, więc nie wystawiają faktur. Dla nas taka pomoc jest nieoceniona" - mówi Marek Twaróg, kierownik Schroniska im. Św. Brata Alberta w Rzeszowie. Problem opodatkowania darowizn 7-procentowym VAT-em dotyczy nie tylko chleba, lecz również innych towarów. "Absurdalnych przepisów są dziesiątki. Czasami wygląda to tak, jakby fiskus żerował na najbiedniejszych" - mówi Adam Gajdek, kanclerz rzeszowskiej loży Business Centre Club. Jak zatem pogodzić sumienie i niedorzeczne przepisy? - Wszystkim doradzam, by wystawiali faktury z jak najwyższym rabatem, nawet 95 procent. Wtedy podatek będzie bardzo mały. To zgodne z prawem. W tej chwili żaden z producentów nie chce walczyć z tymi absurdalnymi przepisami, bo boi się kontroli.