Więźniowie wypchnęli kratę na korytarzu i wyszli, potem pokonali ogrodzenie z siatki i teraz są poza terenem - mówią władze zakładu. - To nie są groźni przestępcy. Odsiadują karę za drobne kradzieże i włamania. Nad ranem wyłamali kraty w oknie i wyszli. Trwa poszukiwanie zbiegów przy użyciu psa tropiącego - powiedział dyrektor okręgowy służby więziennej w Rzeszowie, któremu podlega zakład w Moszczańcu, Stanisław Leśniak. Dodał, że dwóm uciekinierom odsiadywanie wyroku kończy się w przyszłym roku, a trzeciemu - w 2007 r. Ponadto jeden ze skazanych miał stanąć za kilka miesięcy przed sądem w sprawie przedterminowego zwolnienia warunkowego i - zdaniem Leśniaka -miał duże szanse na uzyskanie go. W opinii Leśniaka z zakładów półotwartych bardzo rzadko zdarzają się ucieczki więźniów. Za ucieczkę grozi bowiem do dwóch lat więzienia. Dyrektor dodał, że zdecydowana większość uciekinierów wraca do zakładu, dobrowolnie lub doprowadzona przez policję.