- To jakiś absurd, żeby w sklepie, z którego korzystają osoby w trudnej sytuacji materialnej, wspomagane przez ośrodki pomocy społecznej, towar był droższy niż w innych sklepach - irytują się korzystający z bezgotówkowych zakupów w sklepie prowadzonym przez Polski Komitet Pomocy Społecznej przy ulicy Zawiszy w Przemyślu. - Nie wierzycie? Sami sprawdźcie! Zarząd Rejonowy PKPS w Przemyślu realizuje w mieście i okolicy dwa programy rządowe. W ramach jednego osobom wyznaczonym przez ośrodki pomocy społecznej wydawana jest bezpłatnie żywność, w ramach drugiego ośrodki te przyznają swoim podopiecznym kwoty na dofinansowanie posiłków. Nie otrzymują oni jednak pieniędzy do ręki, lecz mogą robić za nie zakupy w bezgotówkowym sklepie prowadzonym przez PKPS w Przemyślu. - To duża pomoc - mówią korzystający z tej formy wsparcia ludzie. - Cieszymy się, że ją otrzymujemy, ale dlaczego w jedynym sklepie, w którym możemy robić zakupy za te pieniądze, jest najdrożej w mieście? - pytają. Drożej niż w "firmówce" Porównaliśmy ceny w sklepie przy Zawiszy z cenami w innych sklepach, w tym firmowym sklepie hurtowni "Piotruś Pan", która zaopatruje PKPS-owski sklep w Przemyślu. Okazuje się, że korzystający z tego ostatniego nie przesadzają: polędwica jest w "firmówce" tańsza o 5 złotych za kilogram niż w "bezgotówkowcu", olej o ponad złotówkę, herbata także. Oczywiście w porównaniu z cenami w supermarketach, "bezgotówkowiec" wypada jeszcze gorzej. - Hurtownia "Piotruś Pan" użycza nam swoich pomieszczeń magazynowych do składowania żywności przeznaczonej na program bezpłatnego dożywiania - wyjaśnia Krystyna Makar, kierowniczka z Zarządu Rejonowego PKPS w Przemyślu. - Towary z tej hurtowni są wysokiej jakości, a nasi klienci często chcą towarów z wyższej półki, nie najtańszych - przekonuje. - Mają zresztą prawo do zakupu droższej i bardziej wartościowej żywności - podkreśla kierowniczka. Nie mają aż takich wymagań Zdaniem K. Makar, duża różnica w cenach poszczególnych towarów w "firmówkach" hurtowni i PKPS-owskim sklepie może wynikać z tego, że towar o tej samej nazwie często pochodzi od różnych dostawców i jest w hurcie w różnych cenach, ale sprawę obiecuje wyjaśnić. Kierowniczka nie zgadza się jednak z tym, co także zarzucają bezgotówkowemu sklepowi jego klienci, mianowicie, że nie ma wyboru w towarze, a dostawy towaru nie są zbyt częste - Proszę popatrzeć, mamy naprawdę sporo towaru - oprowadza po sklepie. - Serki, budynie, soki, ryby, makarony - wylicza. - Dostawy są na tyle często, na ile możemy je zapewnić - podkreśla K. Makar. - Nie ma wyboru - upierają się klienci sklepu. - Co mi z tego, że jest kilka rodzajów serka i soki po 7,40 złotego za dwa litry, skoro nie ma kurczaków - mówi młoda kobieta. - Naprawdę jesteśmy wdzięczni za tę pomoc, ale chcielibyśmy mieć możliwość kupowania towarów z różnej półki cenowej, a nie tylko tych najdroższych i po wygórowanej cenie. MONIKA KAMIŃSKA