Tysiące euro leżą w lesie
Jelenie zaczęły zrzucać poroża. Ich tropem ruszyli w las zbieracze trofeów. Liczą na szczęście, a potem dobry zarobek. Kolekcjonerzy poroży płacą od kilkuset do kilku tysięcy euro.
Mimo że w bieszczadzkich lasach leży miejscami ponad metr śniegu, zbieraczy to nie zraża - informują rzeszowskie "Nowiny".
"Codziennie widzę ślady osób szukających zrzutów" - mówi Jan Węglarz z Michniowca. "W większości to miejscowi bezrobotni, ale przyjeżdżają też ludzie spoza Bieszczadów".
Leśnicy wypowiedzieli wojnę zbieraczom, którzy penetrują ostoje zwierzyny i młode uprawy. "Niszczą drzewa, płoszą zwierzynę" - twierdzi Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. "Przestraszone jelenie czy sarny uciekają kilometrami brnąc w głębokim śniegu. To dla nich ogromny stres, a przecież i tak są dość wymęczone po ciężkiej zimie".
Zdaniem Marszałka, miejscowi o tym wiedzą, dlatego najczęściej chodzą pojedynczo i wyznaczonymi szlakami. Przeciwnie przyjezdni z centralnej Polski - nie znają terenu, więc zazwyczaj idą w grupach i gdzie popadnie. "Nasze służby są wyczulone, będą karać lekkomyślnych zbieraczy" - zapowiada. "Grzywna może wynieść nawet 500 zł".
Przepisy ustawy o ochronie przyrody z 2004 r. nie zabraniają zbierać poroży (oprócz parków narodowych), jednak straż leśna ostro traktuje wszystkich łamiących zakazy.
Zbieracze powinni wziąć sobie do serca te przestrogi, również dlatego, że ze snu budzą się już niedźwiedzie. Samice mają młode i są rozdrażnione, a w razie kontaktu z człowiekiem mogą być niebezpieczne.
INTERIA.PL/Nowiny