Wystarczy nieodpowiednie zabezpieczenie miejsc prac drogowych i można stanąć w obliczu tragedii. O tym niestety zapominają zarówno budowlańcy, jak i władze miasta. Temat właściwego zabezpieczania prowadzonych prac drogowych powraca niczym bumerang. Ujawniliśmy kolejne uchybienia drogowców i niebezpieczne miejsca. Lekcja sprzed roku W czerwcu ubiegłego roku, gdy w regionie aż się roiło od prac drogowych, ujawniliśmy miejsca niewłaściwie oznakowane. Najwięcej było ich w Rzeszowie, gdyż właśnie tu prace drogowe prowadzone były na szeroką skalę. Wskazaliśmy, że źle ustawione barierki ochronne mogły doprowadzić do poważnych kolizji, a nawet wypadków drogowych. Osobom odpowiedzialnym za ten stan wskazaliśmy najbardziej niebezpieczne miejsca i błędny sposób oznakowania. Reakcja była szybka. Stan oznakowania znacząco się poprawił, zanim jeszcze doszło do jakiegokolwiek zdarzenia. Jednak wydaje się, że przy prowadzeniu tegorocznych prac drogowych zapomniano o tych zasadach. Wzdłuż remontowanej al. Sikorskiego przy wykopach prostopadle do drogi stoją wąskie zapory pionowe w odległości kilkudziesięciu metrów jedna od drugiej, co jest niezgodne z przepisami. Dla kogo te przepisy? Tymczasem jeden z załączników ''rozporządzenia ministra infrastruktury z 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach'' wyraźnie mówi, że ''... przy wygrodzeniach wzdłuż jezdni nie dopuszcza się występowania przerw w ciągu zapór''. A tak nie jest. Prawidłowe oznakowanie prowadzonych na drodze prac remontowych jest jednym z podstawowych elementów bezpieczeństwa na drogach. Natomiast od liczby i treści stawianych znaków zależy ich skuteczność informacyjna. ANDRZEJ ŁAPKOWSKI