Do nieszczęśliwego incydentu na Podkarpaciu doszło w czwartek. Trzylatek, który bawił się z grupą rówieśników na placu zabaw, zasnął przy ogrodzeniu. Wychowawczynie zebrały podopiecznych i wróciły do przedszkola. Nie zauważyły nieobecności dziecka. Tragedii udało się uniknąć dzięki reakcji jednej z przechodzących kobiet. Zaniosła dziecko do placówki. Jak się okazuje, na terenie placówki miało dochodzić do licznych niepokojących wydarzeń. Według jednego z rodziców inny trzylatek miał opuścić przedszkole i samodzielnie udać się do domu dziadków. Także w tym przypadku wychowawczynie nie zachowały należytej uwagi. Wola Baranowska: Trzylatek zasnął pod płotem. Przedszkolanki zapomniały Dyrektorka placówki nie zaprzeczyła, że sytuacja ze śpiącym trzylatkiem miała miejsce. Zarazem odmówiła składania jakichkolwiek wyjaśnień. - Sprawa jest absolutnie skandaliczna - wskazał z kolei burmistrz Baranowa Sandomierskiego Marek Mazur. To właśnie temu organowi podlega przedszkole w Woli Baranowskiej. Włodarz miasta zaznaczył, że wychowawczynie odpowiedzialne za pozostawienie dziecka zostały ukarane naganą z wpisaniem do akt. - Rozważaliśmy nawet dyscyplinarne zwolnienia, ale obie naprawdę cieszą się dobrą opinią u dzieci i rodziców, i z tego względu nie zdecydowaliśmy się na to - przyznał Mazur w rozmowie z "Tygodnikiem Nadwiślańskim". Polityk zaprzeczył rewelacjom jednego z rodziców. Podkreślił, że "sytuacja, jaka trafiła do opinii publicznej, o trzylatku opuszczającym samodzielnie i bez wiedzy wychowawczyń przedszkole, nie miała miejsca". Źródło: "Tygodnik Nadwiślański" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!