Owdowiała przed trzema miesiącami kobieta, matka ośmiorga teraz już dzieci, zdaje sobie sprawę, że będzie jej bardzo ciężko. - Tyle chociaż, że na dobrych ludzi możemy liczyć... Z tego, że od kilku dni są najsławniejszymi bliźniętami, maleńkie dziewczynki nie zdają sobie sprawy. Odwiedzają je tłumy dziennikarzy i telewizyjnych ekip, a one najedzone śpią smacznie w łóżeczku. Teraz mieszczą się w jednym, niebawem trzeba będzie jednak wstawić drugie i w pokoiku zrobi się ciasno. Trudniej będzie też pomieścić odwiedzających niosących wsparcie, pomocną dłoń albo chociaż dobre słowo ludzi. Póki co, drzwi rodzinnego domu maleństw niemal się nie zamykają. A że kiedyś tej ludzkiej życzliwości dla rodziny Blicharczyków mogłoby zabraknąć, lepiej nawet nie mówić... Trzecie podwójne szczęście Położnicy mówią o medycznym ewenemencie. Wszak już bliźniacza ciąża to rzadkość, druga bliźniacza u tej samej kobiety - coś niespotykanego, a trzecia... Takich przypadków niewiele jest na świecie. - Gdy przed dziewiętnastu laty dowiedziałam się, że będę mamą bliźniąt, trochę przeraziły mnie podwójne obowiązki, ale radość szybko przyćmiła te obawy - wspomina Elżbieta Blicharczyk. Miała już wówczas kilkumiesięczną córkę, ale świadomość, że na pomoc męża i rodziny może liczyć, dodawała sił i pewności, że sobie poradzi. Gdy bliźnięta miały po niespełna cztery lata - kolejna ciąża. Na badanie USG pani Elżbieta szła z drżeniem serca. Obawy się jednak nie potwierdziły. Nie tym razem. Wtedy bowiem na świat przyszedł tylko jeden chłopiec. Ale już trzy lata później... kolejne bliźniaki. Dziś mają już po dwanaście lat. - I teraz znowu, gdy dzieci już duże, po tylu latach "przerwy", okazało się, że jestem w ciąży - kobieta opowiada swą niezwykłą historię. Wiadomość tę przyjęła jednak już nieco spokojniej. - Skoro poradziłam sobie do tej pory... - pocieszała się, oczekując kolejnego dziecka. Jednego. Innej myśli nawet do siebie nie dopuszczała. - Przy drugiej bliźniaczej ciąży nie wierzyłam badaniu, tym razem uwierzyć nie mógł mój lekarz - mówi pani Blicharczyk. Znów pod sercem nosiła dwa życia... Radości i smutki Rodzina Blicharczyków z Jamnicy do najbogatszych nigdy nie należała. Jednak patrząc na czyste, kolorowe od kwitnących kwiatów podwórko, widać gospodarską rękę. - Ten, kto ma dwójkę czy trójkę dzieci narzeka, że ciężko, a co my mieliśmy powiedzieć - mówi pani Elżbieta, tuląc dziesięciodniową Wiktorię, która cichym kwileniem dała znać, że się właśnie obudziła. Drugie maleństwo, Kinga, wędruje na ręce najstarszej siostry, 20-letniej Grażyny. Prócz nich są jeszcze 19-letni Edyta i Marcin, 15-letni Konrad oraz 12-letni Piotr i Paweł. - Mieliśmy szóstkę dzieci, ale jakoś dawaliśmy radę - mówi kobieta i spuszcza wzrok. - Ale wtedy mieliśmy siebie... Rodzina wciąż żyje wspomnieniem ostatnich świąt Wielkiej Nocy. - Jeszcze w Wielką Niedzielę byliśmy wszyscy razem, cieszyliśmy się na mające się narodzić bliźniaki, snuliśmy plany... - mówi cicho Grażyna. - W Wielki Poniedziałek tata już nie żył. Odszedł nagle. Nikt się tego nie spodziewał. - To był jego drugi zawał... - dodaje. Ostatnie trzy miesiące oczekiwania na narodzenie dziewczynek były najtrudniejsze. Trudno było się cieszyć. - Odszedł w takim momencie... - mówi pani Elżbieta. Jednak w jej głosie nie ma żalu. Wie, że to nie ludzie kierują swym życiem. Do Boga też pretensji nie rości. - Teraz dziękuję Bogu za te maleństwa - dodaje. - Wiem, że dał mi je po to, bym mogła teraz to wszystko przetrwać...