Dwie wróciły do domów, a jedna została przewieziona do szpitala w Przemyślu. Głoduje nadal pięć kobiet. Jak poinformowała przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych w tym szpitalu, Alicja Kłysz, pielęgniarka, która trafiła do szpitala była wyczerpana zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Stan fizyczny pozostałych dwóch nie zagrażał ich życiu, są jednak w złym stanie psychicznym, dlatego wróciły do domów i tam będą się leczyć. Są to kolejne już pielęgniarki, które musiały przerwać protest głodowy ze względu na stan zdrowia. Poprzednie głodujące po podaniu im kroplówek w szpitalu wróciły do domów. Głodówkę rozpoczęły w ubiegły wtorek rano trzy pielęgniarki, wieczorem dołączyły kolejne trzy oraz dyrektor Janusz Kołakowski. Później dołączały kolejne. W środę wieczorem do głodujących ma dołączyć kolejna pielęgniarka. Dyrektor przerwał protest we wtorek, po tygodniu głodowania. - Przerywam głodówkę, żeby nie mówiono, że nie jestem w pełni sił witalnych, aby móc prowadzić rozmowy. Apelowali też do mnie o to kierownicy jednostek organizacyjnych i same pielęgniarki. Cel uzyskałem, bo wskazałem decydentom, że dyrektorzy szpitali zostali sami z problemami finansowymi - mówił we wtorek dyrektor. Protestujące pielęgniarki wykonują normalnie swoje obowiązki, nie wypełniają jednak dokumentacji pielęgniarskiej. Ponadto przez dwie godziny rano okupują gabinet dyrektora. Po zakończeniu dnia pracy siostry nie opuszczają szpitala, ale rozkładają materace w gabinecie naczelnej pielęgniarki. Siostry, które nie biorą udziału w głodówce, na znak protestu noszą czarne koszulki. Pielęgniarki protestujące z przerwami od 1 lutego, domagają się 750 zł podwyżki (wcześniej żądały 1500 zł przy średniej pensji 1560 zł). Ostatnia propozycja dyrekcji to wzrost wynagrodzeń o 15 proc. dla pielęgniarek (około 220 zł) i 6 proc. dla pozostałych grup zawodowych. - Głodujące dziewięć dni siostry za dużo już poświeciły. Taka podwyżka jest dla nas żenująca. I każdy kolejny dzień naszej głodówki zmniejsza szanse na obniżenie naszych żądań poniżej tych 750 zł - powiedziała Kłysz. Swoją odpowiedź pielęgniarki przekażą dyrekcji na piśmie w czwartek. Dodała, że pielęgniarki są w sporze zbiorowym od czerwca, ale ze względu na jesienny strajk lekarzy, zawiesiły swój protest. - Już czas, abyśmy usłyszały konkretną propozycję- zaznaczyła przewodnicząca. W czwartek pielęgniarki z Żurawicy zamierzają pikietować urząd marszałkowski w Rzeszowie. Przed dołączeniem do głodujących Kołakowski powiedział, że popiera żądania pielęgniarek, ale w takiej wysokości są one niemożliwe do realizacji. Podwyżki w kwocie proponowanej przez siostry kosztowałyby bowiem szpital 1,1 mln zł, a jego budżet wynosi niewiele ponad 12 mln zł. Tymczasem proponowane przez dyrekcję podwyżki obciążą budżet szpitala na kwotę 505 tys. zł. Jest to drugi szpital na Podkarpaciu, w którym pielęgniarki włączyły się w głodówkę. Wcześniej taką akcję podjęły siostry z Przemyśla, ale po sześciu dniach głodówki, podpisały porozumienie z dyrektorem. Otrzymały 550 zł do pensji zasadniczej, ale wrócą do rozmów po restrukturyzacji szpitala, jaką zamierza przeprowadzić dyrektor w drugiej połowie roku. Pielęgniarki domagały się podwyżki płacy zasadniczej o 1200 zł. W przemyskim szpitalu od ubiegłego tygodnia trwa głodówka pracowników, m.in. analityków medycznych, techników RTG, rehabilitantów, diagnostyków laboratoryjnych. Domagają się podwyżek w wysokości 550 zł.