- Jednym z głównych czynników oprócz stanu dróg i kultury jazdy jest fakt, że jesteśmy analfabetami ratunkowymi, że nie istnieje u nas pomoc przedmedyczna - mówi dr n. med. Tadeusz Nowosad, specjalista anestezjologii, intensywnej terapii i chorób płuc z Rzeszowa. Według specjalisty pierwsza pomoc przedmedyczna to nic trudnego. Wystarczy zapamiętać kilka prostych zasad, przełamać strach i nieśmiałość. - Pamiętajmy, o życiu ludzkim decydują 3 minuty! Nie czekajmy bezczynnie! Od nas zależy ich życie - apeluje dr Nowosad. Najpierw serce potem oddychanie Pięć lat temu (w 2005 roku) Europejska Rada Resuscytacji opracowała nowe wytyczne udzielania pierwszej pomocy. Według nich u dorosłego człowieka reanimację zaczynamy od 30 uciśnięć klatki piersiowej. Potem wykonujemy 2 wdechy i tak na przemian. - Nowe zasady zwiększają ciśnienie rozkurczowe. Po zatrzymaniu krążenia mięsień prawej komory nabiera nawet do 300 mililitrów krwi i rozszerza się. Zaczynając reanimację od wdechów rozszerzyłby się jeszcze bardziej. 30 uciśnięć, od których zaczynamy pierwszą pomoc ma wypchnąć krew z komory. Potem przychodzi czas na dostarczenie tlenu. Ten lek niezbędny do życia każdej komórki nie może być jednak przedawkowany, bo to groziłoby obrzękiem mózgu, stąd zmniejszenie liczby wdechów - tłumaczy dr Nowosad.. Martwe przepisy Specjaliści mówią, że brak umiejętności to jedno. Kierowcy, którzy są najszybciej przy wypadku nie mają maseczek ochronnych do sztucznego oddychania metodą usta-usta, rękawiczek, często w ogóle apteczek. Właściwie wyposażona apteczka jest bowiem zalecana, ale nie wymagana. Dlatego według nich, kurs pierwszej pomocy powinien być obligatoryjny, przed uzyskaniem prawa jazdy czy podjęciem pracy - tam też zdarzają się wypadki: upadki z wysokości, zatrzymanie krążenia. A apteczka obowiązkowa. - Ocena sytuacji, wezwanie pomocy, ratowanie - kierowcy powinni mieć to we krwi - mówi doktor. - Mamy paragrafy, które mówią, że świadkowie wypadku powinni udzielić pomocy, ale oni nie potrafią, bo im się tylko zaleca zdobycie takich umiejętności, a nie każe. Komentarz: Dr nauk med. Tadeusz Nowosad, specjalista anestezjologii, intensywnej terapii i chorób płuc w Rzeszowie. - W Polsce właściwie nie ma pomocy przedmedycznej. Człowiek umiera na oczach gapiów, którzy patrzą i nie reagują, bo w społeczeństwie panuje okrutna znieczulica. Dodatkową barierą jest strach. To mit, że ofiary wypadku lepiej nie ruszać i czekać bezczynnie na pomoc. Zapasy tlenu w płynach ustrojowych wystarczają na 3 minuty, potem następuje nieodwracalna śmierć mózgu. Nie ma szans, żeby pogotowie zdążyło dojechać w tak krótkim czasie. Świadkowie wypadku muszą podjąć czynności reanimacyjne. To od ich reakcji zależy ludzkie życie. Anna Moraniec amoraniec@pressmedia.com.pl