Był on skazany za to na 25 lat więzienia, ale Sąd Apelacyjny uchylił tamten wyrok. Po drugiej rozprawie został skazany na 15 lat więzienia, lecz tylko za zabójstwo, gdyż sąd uznał, że gwałtu nie było. Ale i ten wyrok został uchylony. Do tragicznych zdarzeń doszło w nocy z 3 na 4 lipca 2005 r., w Szklarach pod Dynowem. O tej zbrodni było głośno, kiedy po pięciu dniach poszukiwań Anna Mocha, babcia Renaty K., odnalazła ją w wysokiej trawie opodal Domu Strażaka. Wnuczka była obnażona, a jej rzeczy leżały obok zwłok, które były w stanie częściowego rozkładu. Sąd ostatnio przyjął, że nie stawiała wcześniej oporu, ale została uduszona przez oskarżonego, który potem przeniósł jej ciało i ukrył w wysokiej trawie. W czwartek rozpoczął się trzeci proces, lecz jego przebiegu nie znamy, bo przewodniczący rozprawie, sędzia Mariusz Sztorc, wyłączył jej jawność. Janusz Klich Anna Mocha, babcia zmarłej i oskarżyciel posiłkowy w rozprawie: - Nie mogę zrozumieć wyroku, w którym sąd stwierdził, że gwałtu nie było, a co do zabójstwa, trzeba wyjaśnić "mechanizm zgonu". Jeśli nie było gwałtu, to dlaczego wnuczka została pozbawiona życia? Jej prześladowca powinien ponieść najsurowszą karę.