Było kilka minut po godzinie 19, gdy na łuku oblodzonej drogi w Maleniskach, pomiędzy Leżajskiem, a Brzózą Królewską zielona skoda octavia z pięcioma pasażerami wbiła się pod nadjeżdżające z przeciwnego kierunku ciężarowe volvo. Siła uderzenia była tak duża, że karoseria osobowego auta wgięła się niczym puszka po konserwie, miażdżąc podróżujących pojazdem chłopców. Na miejscu zginęli Marcin B. i Dawid K. O życie Mateusza K. lekarze walczyli kilkanaście minut. Niestety, chłopak zmarł w czasie reanimacji. Kierowca skody - również Mateusz K. i pasażer Arkadiusz S. są ciężko ranni, ale żyją. Lekarze oceniają ich stan jako ciężki - poinformowała kom. Bogumiła Dąbek, oficer prasowy leżajskiej policji. Wieść o tragedii szybko dotarła do Wierzawic - rodzinnej miejscowości Mateusza K. - Nie mogę uwierzyć w to co się stało. - mówi przez łzy pan Stanisław K. (50l.) ojciec chłopaka. - Ilekroć otwieram drzwi myślę, że to wraca Mateusz - dodaje szeptem. - Tego feralnego dnia syn około godz.15 pojechał na kulig. Wieczorem, razem z kolegami prawdopodobnie jechali do Brzózy Królewskiej, aby oddać znajomemu film z kuligu, który miał być wyświetlony na ich studniówce. Mateusz do domu już nie wrócił... Wszystko przez ten lód na drodze - wspomina wydarzenia tamtego wieczoru zrozpaczony ojciec . - Był wesoły, kochał sport, za kilka miesięcy po maturze chciał podjąć pracę, a teraz wspólnie z dziewczyną planowali swoje studniówki. Cieszył się jak małe dziecko, że dwie najbliższe soboty spędzą razem na prawdziwym balu - szlocha załamany ojciec. - Wszystko tu nam go przypomina. Nawet to domowe terrarium, gdzie mieszkają ulubieńcy Mateusza, dwa dorodne pająki ptaszniki. Tyko on się nimi zajmował - mówi pan Stanisław. - Jak mało kto interesował się biologią, a za kilka miesięcy miał zdawać maturę z budowy maszyn w technikum mechanicznym - dodaje. Rafał (16 l.) i Bartek (18 l.), uczniowie tej samej szkoły, Zespołu Szkół technicznych w Leżajsku wspominają tragicznie zmarłych przyjaciół: Dawida i Marcina. - Często razem chodziliśmy na dyskoteki, graliśmy w piłkę, planowaliśmy wakacje. Dawid nie mógł się doczekać matury. "Będę samodzielny i idę do roboty" - mówił do nas. Miał już jakieś doświadczenie, bo wakacje spędził w Niemczech i za zarobione tam pieniądze kupił sobie samochód. Marcin chciał dalej studiować. Nie wierzymy w to, że już ich nie ma. Przecież jeszcze kilka godzin przed tym strasznym wypadkiem rozmawialiśmy.... - mówią zszokowani śmiercią kolegów chłopcy. Krzysztof Rokosz, Wit Hadło